czwartek, 31 grudnia 2015

Nowy Rok - Nowe zmiany

Od czego by tu zacząć...


Jak można zauważyć na "Cząstce Mej Duszy" zaszły zmiany. Można powiedzieć, że wielkie zmiany. Tak naprawdę to tego potrzebowałam. Chyba nadszedł czas by coś zmienić i te zmiany zaczęłam od szaty bloga. Lubiłam stare tło, ale ono już do mnie 'jakoś' nie pasowało, to już nie byłam ja. 

Dokładnie trzy lata temu powstała Cząstka. Byłam wtedy bardzo niespokojna, nie wiedziałam czego chce, chociaż nadal tego nie wiem... Tamta Cząstka miała jedynie 22 wiosen, nie znała życia, była bardzo zamknięta w sobie, czuła się bezpiecznie we własnym świecie, miała pełną rodzinę, wspaniałych rodziców, niczego jej nie brakowała, ale jednak coś było nie tak, musiała dać upust swoim emocjom, nie wiedziała co to miałoby być, dlatego założyła bloga. Bloga, w którym stworzyła świat, bezpieczny i tajny świat. Chowała się za avatarem, bo się wstydziła, była zbyt skromna by pokazać swoją prawdziwą twarz. Z czasem nabrała odwagi. Coraz bardziej czuła, że to jest to, że to (blog) uratował ją, jej indywidualność, osobowość, ujarzmił (po części) jej emocje, zdołał uporać się z pewnymi sytuacjami, uporządkował myśli. Dzięki blogowaniu zrobiła krok w fotografowaniu, bo dzięki temu nabrała odwagi by kupić aparat i wyjść na zewnątrz, aby obcować z naturą i innymi ludźmi. Zakochała się w ulicznej fotografii, bo właśnie wtedy może najlepiej łapać ulotne chwile, które już się nie powtórzą. Obecna Cząstka ma 25 wiosen i jest odważna by nie kryć się już za avatarem, a za własną twarzą, bo się już nie wstydzi i jest bardzo dumna z siebie, z tego jak ten blog tworzyła i o czym pisała, bo to właśnie tutaj tak naprawdę jest sobą, nie ukrywa niczego i pisze z głębi duszy, po tutaj zostawia część siebie, bo to właśnie jestem ja: Cząstka, a zarazem Marta, dziewczyna, introwertyczka, dla której aparat stał się całym światem. 

Nadal jestem pogubiona we własnych uczuciach, niewypowiedzianych słowach, strachu i bólu, ale postanowiłam coś z tym zrobić. Chcę aby 2016 rok był dla mnie dobrym, a zarazem przełomowym rokiem. Chcę nadal tutaj bywać, częściej pisać, dlatego potrzebowałam takich zmian.

Kilka razy poważnie myślałam o tym, by z tego zrezygnować, raz na zawsze usunąć każde słowo, każde zdanie i każde zdjęcie, ponieważ w pewnym momencie zaczęłam się dusić, mniej wchodziłam, mniej pisałam, odsunęłam ten świat od siebie... Tak łatwo byłoby nacisnąć przycisk "usuń", ale tak trudno zbudować na nowo świat... dlatego też przeczekałam ten 'trudny' dla mnie czas i w końcu jestem, odmieniona i pełna pomysłów.

Po trzech latach pisania, bycia tutaj, byciem Cząstką jestem inną osobą, ale zarazem taką samą. 


W ten ważny dzień, jakim jest koniec starego, a początkiem nowego roku życzę Wam, aby ten 2016 rok był o 100 razy lepszy, o 100 razy szczęśliwszy i o 100 razy bogatszy od mijającego.... ale przede wszystkim życzę Wam spokoju ducha, radości w samym sercu i uśmiechu na ustach i jak w oczach
Pozdrawiam
Cząstka 
M.

wtorek, 22 grudnia 2015

Wesołych Świąt :*

Kochani

Za dwa dni zasiądziemy wraz z najbliższą rodziną do Wigilijnego Stołu, puste miejsce przy stole będzie zaś symbolizowało ludzi, których nie ma, ale wciąż dla Nas są żywi, dlatego też z tego miejsca chcialabym Życzyć Wam przede wszystkim spokojnych i bardzo radosnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół w doniosłej atmosferze, aby wszystkie nieścisłości poszły w kąt, abyśmy nie zapomnieli o sobie samych, żeby te święta wywoływaly u Nas uśmiech na twarzy :* aby wór Mikołaja/Gwiazdora pękał w szwach, chociaż z drugiej strony ważne żebyśmy pamiętali, że na pierwszym miejscu powinna liczyć sie sama obecność kochanej osoby i żebyśmy byli dla siebie bardzo życzliwi

Życzy Cząstka
M.

P.S. Po czterech latach stanęła u mnie choinka, nie byle jaka - własnoręcznie robiona, a wraz z nią pojawili sie także pomocnicy pod postacią tych uroczych Bałwanków... pierwszy raz od czterech lat zagościł mi uśmiech na twarzy jak stawiałam choinke, ponieważ rozpiera mnie duma, że przezwyciężyłam samą siebie i wlasne opory, a także ważne jest to, że te wszystkie ozdoby wyszły spod moich rąk :)

środa, 9 grudnia 2015

Drogi M.

Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy. Dawno o nic nie prosiłam. Dawno nic nie pisałam... Bardzo dawno temu zaszyłam się i nie potrafię wyjść ze swojego ukrycia.. nawet jakbym bardzo chciała...

Drogi M. znasz mnie, chociaż ja sama siebie już nie poznaję. 
Drogi M. chciałabym... tak bardzo chciałabym powrócić do siebie samej, do własnego Ja, do którego tak tęsknie.. nie ogarniam tego, co się stało... co powoli mnie powala na ziemie, co mnie trzyma i nie chce puścić... 
Drogi M. zaszyłam się w swoich czterech ścianach, ale o tym już przecież wiesz.. widzisz moją wielką nieobecność, moje pustkowie.
Dogi M.. tęsknie za Tobą, za sobą, za Nimi...tęsknie za miejscami, które były moje, które widziałam, które swoimi nogami wytyczyłam ścieżkę do szczęścia i obserwowania innych ludzi... przecież wiesz, że brałam wtedy swój aparat, szłam i nie martwiłam się o nic, zamykałam wtedy swój mózg i wchłaniałam to, co dla innych było nie uchwytne, a co sama próbowałam uchwycić i zapamiętać..
Drogi M. tęsknie za zapachami drzew, budynków, rzeki, spalin, książek...
Drogi M. myślałam, że jak to się skończy znajdę się w lepszym miejscu. W miejscu, o którym marzyłam i wierzyłam, że będę robić to, co lubię, że będę nadal otwarta... Nawet nie wiesz jak się myliłam.. po drodze zgubiłam się, pogubiłam wszystkie znaki, którymi toczyłam swą drogę. Teraz te 'wymarzone' miejsce przytłacza mnie swoimi ścianami, otacza swymi mackami i dusi.
Drogi M. czy ja jeszcze odnajdę siebie?

Ach Drogi M. wiem, żeby wyjść, żeby na nowo pisać... muszę znaleźć złoty środek, muszę sama chcieć się ponownie otworzyć, wyjść z mysiej dziury, wgłębić się w swoją duszę i na nowo nauczyć się wierzyć w siebie i swoje talenty... bo wiesz, że zrobiłam Jego ulubione ciasto? Bo jak nie wiesz.. to już wiesz... było trudno, ale dałam radę... było trudno bo od tego ciasta wszystko się zaczęło, skończyło i na nowo zaczęło... bo te ciasto wyzwoliło coś we mnie... długo się broniłam... ale pewnego dnia musiałam to zrobić i zrobiłam... popatrzyłam na Jego zdjęcie, wzięłam wdech i uformowałam to, co było jak Mont Everest... pokonałam siebie.... tamtego dnia czułam, że piecze z całą sobą, nie jedynie umysłem, ale również sercem.... bo już myślę co zrobię na święta, jakimi ciastami uraczę rodzinę... bo uświadomiłam sobie, że nic tak mnie nie uszczęśliwia jak znikanie słodkości  w ustach innych ludzi, gdzie wyczytuję, że im bardzo smakuje, jak pytają o przepis i jak wypowiadają magiczne dla mnie słowa: "było to wspaniałe, jak ty to zrobiłaś".
Drogi M. nauczyłam swego brzdąca (czyt. bratanka) fotografować... wystarczyło tylko pokazać, gdzie włączyć aparat i gdzie nacisnąć spust migawki... i wiesz co... udaje mu się zrobić dobre zdjęcie... jak na trzylatka to bardzo dobrze radzi sobie z aparatem i cieszy mnie to jak z buzi nie schodzi mu uśmiech i jak chce pochwalić się zrobionym zdjęciem, bo wtedy tak śmieszną robi minkę i kieruje aparat w moją stronę

Drogi M. można powiedzieć, że jestem zdrowa... pomimo pewnych trudności... ale nic mi nie jest... nawet alergia ustała i ból w kolanie.
Drogi M. nawet dobre mam relacje z rodziną... mogło być lepiej, ale w każdej rodzinie napotyka się na jakieś trudności, prawda?

Dlatego Drogi M. nie proszę o nic, ani o zdrowie, ani o rodzinę, ani o naprawę w pasji... bo to wszystko mam... powinnam być szczęśliwa, ale jakoś nie jestem...

Dlatego M. proszę jedynie o cierpliwość, uśmiech i wyłączenie moich natrętnych myśli....

Twoja dawno niewidziana
Cząstka