sobota, 22 listopada 2014

"[...] Take my mind and take my pain [...]"






Dzisiaj przeczytałam książkę. Następnie obejrzałam film, który został nakręcony na podstawie owej książki. Mowa jest o "Zostań, jeśli kochasz".

Pierwszy raz jestem roztrzęsiona bardziej po filmie niż po przeczytaniu książki. W trakcie poznawania fabuły potrafiłam powstrzymać się od łez. Wtedy, kiedy łzy napływały odkładałam książkę, wzięłam kilka oddechów, uspokoiłam się i czytałam dalej. Chociaż nie powiem, że na końcu poleciała łza. Nie powiem, że mnie nie wstrząsnęło. Jednak....

No właśnie.... Bardziej bałam się filmu... Dobrze w głowie jeszcze nie przerobiłam słów, które przed chwilą przeczytałam... Jednak pomyślałam, że jeżeli dzisiaj nie uczynię kroku by włączyć film to już nigdy tego nie zrobię ... i tak właśnie przez ostatnie dwie godziny łza za łzą leciała.... 

Nie wstrząsnęła mnie opowiedziana historia ... Wstrząsnęły mnie wspomnienia wyryte w głowie... Odgłosy wdechu i wydechu tłoczonego przez aparaturę podtrzymującą życie ... to wszystko co działo się tak niedawno. Wspomnienia, które pozostaną na zawsze.....

Nie będę rozpisywać się o fabule, o filmie, ani o książce... Po prostu słowa te przemilczę... bo tak naprawdę nie wiem od czego zacząć.... Banalnie wyda się to, że będę pisać jak fantastyczna była ekranizacja książki.... że fabuła z życia wzięta... że wystarczy ułamek sekundy, jeden ruch, który decyduje o Naszym dalszym życiu, o byciu i nie byciu... o decyzjach, trudnych decyzjach, które trzeba podjąć...

Po prostu jeżeli ktoś ma ochotę to gorąco polecam zarówno książkę jak i film. Najlepiej w takiej kolejności, że pierw przeczytacie, a potem obejrzycie ekranizację...

Może dlatego tak mnie to dotknęło.... bo "Czasem człowiek dokonuje w życiu wyboru, a czasem to wybór stwarza człowieka."

I myślę sobie tak, że chyba potrzebowałam tego potoku łez, by na nowo się oczyścić i pójść dalej, kroczyć na przód z uśmiechem na twarzy i trochę zastraszonymi i tajemniczymi oczami, które 'naiwnie' patrzą na ludzi i na świat.

niedziela, 9 listopada 2014

Bez słów

Ostatnio eksperymentuje ze światłem. Ustawiam przedmioty. Ustawiam aparat pod pewnym kątem. Naciskam spust migawki. I zatrzymuję pewien ułamek sekundy.

Ostatnio mniej również piszę. Mniej jest mnie. Wolę jedynie pokazać, niż coś napisać. Chociaż .... Utożsamienie się z pewnymi rzeczami powoduje wiele myśli.. 

Mam nadzieję, że to jest stan przejściowy... że to ta pora roku to powoduje, że brak czasu... nawał pracy i obowiązków...













sobota, 1 listopada 2014

"[...] Dziś jesteśmy nareszcie sami w ten listopadowy wieczór [...]"











Uwielbiam przebywać wieczorem na cmentarzu. Uwielbiam światło palące się w trakcie ciemności. Widać, że cmentarz żyje. Czuje się wtedy pewną tajemniczość i nieodgadnioną magię.

Uwielbiam przebywać wieczorem na cmentarzu w taki dzień jak dzisiaj, w 1 listopada. Będąc tam nic nie mówię, patrzę i chłonę atmosferę. Okalam się światłem i niemą rozmową, która toczy się między mną a Nim.

Wolę przebywać wieczorem niż w dzień, bo dopiero wtedy czuję, że jestem bliżej Niego, bo czuję bardziej. Zmysły się wyostrzają. Otulam się ciszą, która panuje. W dzień za dużo jest hałasu, który niestety przeszkadza. 

Wieczorem, w taki dzień jak dzisiaj liczy się Pamięć i myśli krążące wokół osób, które patrzą już na Nas z góry.