środa, 9 grudnia 2015

Drogi M.

Dawno ze sobą nie rozmawialiśmy. Dawno o nic nie prosiłam. Dawno nic nie pisałam... Bardzo dawno temu zaszyłam się i nie potrafię wyjść ze swojego ukrycia.. nawet jakbym bardzo chciała...

Drogi M. znasz mnie, chociaż ja sama siebie już nie poznaję. 
Drogi M. chciałabym... tak bardzo chciałabym powrócić do siebie samej, do własnego Ja, do którego tak tęsknie.. nie ogarniam tego, co się stało... co powoli mnie powala na ziemie, co mnie trzyma i nie chce puścić... 
Drogi M. zaszyłam się w swoich czterech ścianach, ale o tym już przecież wiesz.. widzisz moją wielką nieobecność, moje pustkowie.
Dogi M.. tęsknie za Tobą, za sobą, za Nimi...tęsknie za miejscami, które były moje, które widziałam, które swoimi nogami wytyczyłam ścieżkę do szczęścia i obserwowania innych ludzi... przecież wiesz, że brałam wtedy swój aparat, szłam i nie martwiłam się o nic, zamykałam wtedy swój mózg i wchłaniałam to, co dla innych było nie uchwytne, a co sama próbowałam uchwycić i zapamiętać..
Drogi M. tęsknie za zapachami drzew, budynków, rzeki, spalin, książek...
Drogi M. myślałam, że jak to się skończy znajdę się w lepszym miejscu. W miejscu, o którym marzyłam i wierzyłam, że będę robić to, co lubię, że będę nadal otwarta... Nawet nie wiesz jak się myliłam.. po drodze zgubiłam się, pogubiłam wszystkie znaki, którymi toczyłam swą drogę. Teraz te 'wymarzone' miejsce przytłacza mnie swoimi ścianami, otacza swymi mackami i dusi.
Drogi M. czy ja jeszcze odnajdę siebie?

Ach Drogi M. wiem, żeby wyjść, żeby na nowo pisać... muszę znaleźć złoty środek, muszę sama chcieć się ponownie otworzyć, wyjść z mysiej dziury, wgłębić się w swoją duszę i na nowo nauczyć się wierzyć w siebie i swoje talenty... bo wiesz, że zrobiłam Jego ulubione ciasto? Bo jak nie wiesz.. to już wiesz... było trudno, ale dałam radę... było trudno bo od tego ciasta wszystko się zaczęło, skończyło i na nowo zaczęło... bo te ciasto wyzwoliło coś we mnie... długo się broniłam... ale pewnego dnia musiałam to zrobić i zrobiłam... popatrzyłam na Jego zdjęcie, wzięłam wdech i uformowałam to, co było jak Mont Everest... pokonałam siebie.... tamtego dnia czułam, że piecze z całą sobą, nie jedynie umysłem, ale również sercem.... bo już myślę co zrobię na święta, jakimi ciastami uraczę rodzinę... bo uświadomiłam sobie, że nic tak mnie nie uszczęśliwia jak znikanie słodkości  w ustach innych ludzi, gdzie wyczytuję, że im bardzo smakuje, jak pytają o przepis i jak wypowiadają magiczne dla mnie słowa: "było to wspaniałe, jak ty to zrobiłaś".
Drogi M. nauczyłam swego brzdąca (czyt. bratanka) fotografować... wystarczyło tylko pokazać, gdzie włączyć aparat i gdzie nacisnąć spust migawki... i wiesz co... udaje mu się zrobić dobre zdjęcie... jak na trzylatka to bardzo dobrze radzi sobie z aparatem i cieszy mnie to jak z buzi nie schodzi mu uśmiech i jak chce pochwalić się zrobionym zdjęciem, bo wtedy tak śmieszną robi minkę i kieruje aparat w moją stronę

Drogi M. można powiedzieć, że jestem zdrowa... pomimo pewnych trudności... ale nic mi nie jest... nawet alergia ustała i ból w kolanie.
Drogi M. nawet dobre mam relacje z rodziną... mogło być lepiej, ale w każdej rodzinie napotyka się na jakieś trudności, prawda?

Dlatego Drogi M. nie proszę o nic, ani o zdrowie, ani o rodzinę, ani o naprawę w pasji... bo to wszystko mam... powinnam być szczęśliwa, ale jakoś nie jestem...

Dlatego M. proszę jedynie o cierpliwość, uśmiech i wyłączenie moich natrętnych myśli....

Twoja dawno niewidziana
Cząstka


3 komentarze:

  1. Wszystkigo Dobrego nie tylko na te bliskie święta ale i cudownego Nowego Roku..niech Cie utulą Dobre Anioły i zawsze wskażą drogę do usmiechu:):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy dzień nas zmienia i chyba nie da się wrócić do dawnego "ja"
    Ale zaprzyjaźnić się z nowym jak najbardziej :)
    I tego Ci życzę. Żebyś była szczęśliwa :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Miki nie spełnia marzeń niematerialnych. A już zwłaszcza tych, na których rozwój mamy wpływ wyłącznie my sami :)
    Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń