poniedziałek, 12 stycznia 2015

Tak po prostu

Tak jak nastał styczeń. Tak i ja zaczęłam chorować. Początek choroby zaczął się tydzień temu. Wieczorem zaczęło mnie coś w kościach łamać. Wypiłam leki i myślałam, że mi przejdzie... Jak się myliłam... Ledwo mówiąca z zapuchniętymi oczami i swędzącym nosem przetrwałam do piątku. Chociaż piątek był dniem bardzo krytycznym... Wiem, że ktoś coś do mnie mówił, ktoś coś chciał, ale dzisiaj nie pamiętam to, co było i jakie słowa do mnie docierały... Pomyślałam sobie, że tak nie może być... No i tak wylądowałam u lekarza. Chociaż sama domyślałam się, co mi jest. Zazwyczaj na początku stycznia i w maju choruje na zapalenie gardła i niestety jest to spowodowane alergią... Ta... genetyczne... Dlatego nie było mnie przez ostatni tydzień... Ale najważniejsze, że jest lepiej i żyję...

Chociaż...

Czasem się zastanawiam, czemu odsuwam się od ludzi i zamykam się na kontakty z nimi... Pomimo, że rozmawiam, uśmiecham się i otwieram to zdarza się coś, co utwierdza mnie w przekonaniu, żeby nie ufać, żeby stać z dystansem, bo zawsze trafia się taka osoba (bądź osoby), które... no właśnie, które popsują Ci humor i spowodują, że podnoszą się u Ciebie emocje, te zazwyczaj negatywne.

Nienawidzę kłamstwa.. tym bardziej nienawidzę, jak ktoś kłamie mi prosto w oczy... Nie lubię niedomówień i ukrywania, czegoś co okazuje się totalną bzdurą. Nie lubię zachowania gorszego niż zachowanie dzieci z przedszkola... Czasem więcej okłady ma mój dwuletni bratanek, niż człowiek, który uważa się za osobę dorosłą.. Tak właśnie ostatnio wyszło coś, co pewna osoba próbowała ukryć, pomimo że pytałam się czy to prawda. Niestety takie jest życie i trzeba w jakiś sposób żyć z takimi ludźmi.

Także nie lubię jak człowiek, bliska (według mego mniemania) osoba próbuje mi wmówić czegoś, co niestety nie uczyniłam. Próbuje bardziej przekonać siebie, że to ja jestem ta najgorsza, że to ja się obrażam, bądź nie jestem tym, kim chciałby żebym była... Sorry, ale taki mam klimat... taka jestem i nie zmienię siebie, tylko dlatego, że ktoś ma takie widzie misie... Niestety, albo i stety jestem osobą bardzo wrażliwą, która jest szczera, nic nie ukrywa i mówi to, co myśli.. Chociaż wiem, że mam 'specyficzny i bardzo trudny' charakter, że do mnie potrzeba wielkiej cierpliwości, ale nie pozwolę sobie, aby ktoś mnie obrażał, albo wymyślał niestworzone rzeczy na mój temat.... W takich sytuacjach jak ta otwiera mi się nóż w spodniach, zaczynam nie kontrolować to, co wychodzi mi z ust i tracę zaufanie do danej osoby... Chociaż próbuję zrozumieć, próbuję dociekać dlaczego, ale czasem nie warto... nie warto starać się o uwagę danej osoby... Jedynie co pozostaje mi to machnięcie ręką i uspokojenie swoich zszarganych nerwów. Pozostał mi również szeroki uśmiech, który kieruje do innych, ale również do takich osób, które spotkałam na swej drodze....

Przez ostatni tydzień dowiedziałam się wielu bardzo ciekawych rzeczy... po raz kolejny poznałam siebie ... nauczyłam się ... no właśnie ... nauczyłam się tego by słuchać siebie, swojego cichego głosu i polegać tylko na sobie... chociaż nie... nie pozwolę by te sytuacje doprowadziły do punktu bez powrotu... bo ciężko pracowałam nad sobą, nad tym by nie uciekać 'tylko' w swój świat, by się otworzyć i zacząć rozmawiać... po protu będę bardziej ostrożna. ostrożniej będę stąpała po ziemi i będę próbować nie przejmować się tymi osobami, choć nie powiem, że mnie to nie zabolało ....

Takie jest życie.... raz pod górkę, a raz z górki.... 



6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię ten kawałek!
    Nie nastawiaj się negatywnie do ludzi, bo to może mieć wpływ na to jak ich odbierasz.
    Zdrówka życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję, że jutro rano już będzie trochę lepiej

    Z jednej strony nie musisz z każdym wchodzić w bardzo bliskie i głebokie relacje (to nawet jest nierealne), nie każdy musi Ci w końcu odpowiadać, a z drugiej nie warto czepiać sie za bardzo ludzkich niedoskonałości. Każdy może mieć gorszy dzień. Po sobie widzę, żę trzeba pilnować się i nie rozpamiętywać trudnych sytuacji, bo z tego nic dobrego nie wynika. Przebaczanie przykrości to niełatwa sprawa... Ja zawsze sobie mówię że to dla mnie nauka, by nie postępować tak samo...

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdego dnia spotykamy różnych ludzi. A dla niektórych naprawdę nie warto strzępić sobie nerwów.
    Zdrowiej! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. życie...:) i chociaż to czasem trudne to trzeba spróbować się nie zamykać, żeby nie zaprzepaścić i nie zamknąć się przed dobrą relacją...
    niech będzie lepiej! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem czy zrobiłam dobrze, czy źle, czy jak ktoś inny tak zrobi to będzie dobrze? Ale ja stojąc w takim punkcie jak Ty teraz, otworzyłam się na zwierzęta. One są szczere, nie oszukują, kochają całym sobą, można z nimi rozmawiać, potrafią pocieszyć, rozbawić... mnie to pomagało i pomaga do dnia dzisiejszego, czy Tobie pomoże? Nie wiem... Gorąco Cię pozdrawiam. Mam wrażenie jakbyś była mną z przeszłości...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zdrowia i dużo słońca. Podobno uśmiechem można wszystko :)

    OdpowiedzUsuń