czwartek, 3 marca 2016

Spokój

To dziwne jak przeplatają się drogi różnych osób. To dziwne jak los doprowadza do spotkania nieznanych sobie osób, które nawzajem moga sobie pomóc. Czasem wystarczy spojrzenie, czasem uśmiech, a czasami niewinne powiedzenie 'cześć', czy zwykła od niechcenia rozmowa.

Od tygodnia czuję jakby spadł ze mnie jakiś ciężar, wielki kamień, wór żalu, który mnie więził, który swoimi mackami nie dopuszczał, abym mogla się od wszystkiego wyrwać i tak naprawdę pójść do przodu. Od tygodnia dziwnie się czuję... Dziwnie to znaczy jakoś inaczej, ale lepiej, dużo lepiej, niż jeszcze miesiąc temu. Od tygodnia zastanawiam się co tak naprawdę to spowodowało, jaki był prawdziwy powód, by na mej twarzy zagościł usmiech.

Czy to spowodowała pomoc znajomego, który zaproponował przywiezienie listew do podłóg, wtedy kiedy najbardziej tego potrzebowałam, a głowilam sie jak to dostarcze do domu? Czy to spowodowało niewinny uśmiech nieznajomego, uprzejma kasjerka w sklepie, widok radosnego i szczęśliwego trzylatka? Czy to spowodowała niewinna rozmowa z osobą, którą nigdy nie powinnam poznać, a ktora niepozornie pojawiła się na mej drodze, wtedy kiedy przestałam oczekiwać? Czy tak naprawdę spowodowało to, że pierwszy raz po przeszło dwóch latach odważyłam się i udałam się do spowiedzi i otworzyłam (wreszcie) swoje serce i niepozornie poszłam po pomoc i ją otrzymałam?

Tak naprawdę nie wiem jaki to był główny czynnik... ale wiem, że te wszystkie niepozornie małe, wielkie sprawy otworzyły, po raz kolejny moje oczy...

I to, co się aktualnie wydarza, i to, co ma się wkrótce stać - wiem, że jestem gotowa to wszystko przyjąć z podniesioną wysoko głową i nie przejmowac się skutkami ubocznymi, a tym bardziej gadaniem innych ludzi...

Jestem spokojna, w środku jak i na zewnątrz... I to napawa mnie optymizmem, że wszystko ułoży się dobrze.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz