poniedziałek, 4 maja 2015

Być nad morzem i nie widzieć morza

Można? Można!


Jak to możliwe? Po prostu trzeba mieć bardzo dużą rodzinę nad morzem.

Rodzina ze strony mamy mieszka niedaleko Nas, tylko kilka kilometrów od Naszego domu. Natomiast rodzina ze strony taty mieszka na Żuławach Wiślanych. W Naszej miejscowości, gdzie znajduje się Nasz dom mieszkali tylko rodzice Taty i Jego siostra. Dziadek miał dużo braci, którzy za 'chlebem' i pracą wraz ze swoimi rodzinami (żonami i dziećmi) emigrowali na północ i kilkadziesiąt lat temu osiedlili się w Starych Babkach (Zadwórze), Kmiecinie, Nowym Dworze Gdańskim, Tujsku, Pruszczu Gdańskim, Gdyni, Rybinie. Ja zaś sama mam chrzestnego w Gdyni.

I tak kilka dni przed majówką postanowiłyśmy, że wybierzemy się nad 'morze' i odwiedzimy dawno niewidzianą rodzinę. Bo tak naprawdę z tymi ludźmi widzimy się zazwyczaj na pogrzebach. I tak w piątek rano o 8 mieliśmy wyjazd spod domu i po 2,5 godzinie byliśmy już na miejscu, w Starych Babkach. Cały piątek i sobotę do godz. 17.00 odwiedzaliśmy po kolei członków rodziny. O 17.00 wyjechaliśmy, a już koło 20.00 byliśmy w swoim domu. Przez te dwa dni nie mieliśmy nawet jak i kiedy podjechać na same morze, bo tak naprawdę od Zadwórza do Stegny było 'tylko' 20 km. Z jednej strony śmieszy ta mała odległość i nasuwa się się pytanie: jak to możliwe? jak tak można?, ale z drugiej strony chciałyśmy ten czas wykorzystać na spotkania, rozmowy, śmiechy, bo większość rodziny dawno nie widziałyśmy, bo niedługo (za trzy miesiące) Stare Babki nie będą już istniały na mapie, bo ludzi, którzy tam zamieszkują wysiedlą; domy, które tam stoją zrównają z ziemią; a w tym miejscu, gdzie teraz jest Zadwórze powstanie droga szybkiego ruchu (droga ekspresowa) S7 z Gdańska do Elbląga.

Pomimo ogromnego czasu, kiedy tam byliśmy nic się nie zmieniło. Pomimo, że Taty już nie było z Nami w relacjach z rodziną nic się nie zmieniło. Nie powiem, było czuć Jego nieobecność, bo Kogoś zabrakło, bo to dla Niego była bliska rodzina, ale mimo tego bardzo fajnie Nas przyjęli. Od kiedy pamiętam ludzie Ci są bardzo rodzinni, wygadani, z poczuciem humoru. I chyba o to chodzi, że ma się miejsca, do których chce sie jeździć, że kilometry nie grają roli, że upływ czasu nie przeszkadza, że w każdej chwili są gotowi Nas przyjąć, że rozmawiają, że chcą z Nami, a My z Nimi spędzić swój cenny czas.

Z tego wyjazdu zapamiętam uśmiechy, radość, atmosferę miłości i życzliwości, rozmowy.


4 komentarze:

  1. Te kilometry rozmieszczenia niosą za sobą mrowie obserwacji... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawie tak, jak z powiedzeniem "szewc bez butów chodzi":-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chwile spędzone z bliskimi są najcenniejsze. Nieważna, przy jakich widokach, ważne z kim ;)

    OdpowiedzUsuń