poniedziałek, 11 maja 2015

Salsa Dance


Połowa lutego - telefon z zapytaniem, czy nie chciałabym uczestniczyć w ruchu/fitnessie/'nauce tańca', ponieważ od jakiegoś czasu pewna grupa kobiet właśnie na takie zajęcia chodzi. Bez zastanowienia postanowiłam, że zapiszę się, pójdę na 'pierwsze' moje zajęcia, zobaczę co i jak i wtedy tak naprawdę postanowię, czy będę dalej chodzić, czy dam sobie spokój.

Pierwsze zajęcia były ciężkie. Nie ze względu na kondycję, bo jaką taką mam, tyle na otworzenie się, nie myślenie, czy dobrze stawiam krok, czy dobrze mi idzie, czy wpadam w rytm, jak ocenią mnie inne dziewczyny, jak trener sam o mnie pomyśli. Takie myślenie uniemożliwiło mi czerpanie pozytywnych emocji na pierwszych trzech zajęciach.... Było ciężko... Jako pierwsza rezygnowałam, siadałam przy ścianie, patrzyłam na innych i myślałam, że jestem beznadziejna, że nie umiem, że jestem głupia, że chodzę, powinnam sobie dać spokój i itp.

Na czwartych zajęciach coś się zmieniło... Inaczej zaczęłam postrzegać salsę (bo o niej mowa), zaczęłam czuć muzykę, przestałam całkowicie myśleć, wsłuchałam się w rytm, patrzyłam przed siebie i tańczyłam, stawiałam kroki i zaczęło mi to wychodzić... może te moje przekierowanie spowodowało to, że trener przemieścił mnie z samego końca sali na sam początek, że wypowiedział słowa, które utkwiły mi w głowie: że tańczę tylko dla siebie, żebym nie patrzyła na innych, bo dziewczyny nikogo nie oceniają, że to ma wychodzić prosto z serca i żebym się nie przejmowała, że nie wykonam dany krok, bo jak nie za pierwszym razem, to za piątym załapie i dalej będzie szło z górki. I tak właśnie się stało.

Wtorki i czwartki, godz. 19 - czas tylko dla mnie.. zmęczona i przede wszystkim szczęśliwa wracałam z zajęć.

Połowa kwietnia - trener zagadnął Nas, czy nie chciałybyśmy wystąpić, ponieważ 7 maja w Gimnazjum, w którym miałyśmy zajęcia odbędzie się "Dzień Promocji Talentów". Długo nie dyskutowałyśmy. I od tamtej pory, aż do 7 maja ćwiczyłyśmy układ. Zespół swój nazwałyśmy: "SALSA DANCE"

Nigdy bym nie pomyślała, że obok fotografii i pieczenia, taniec stanie się moją pasją, czymś, gdzie się realizuję, odpoczywam pomimo wysiłku, że z tańca czerpię radość. Nigdy bym nie pomyślała, że tak zżyję się z dziewczynami.

16 osób - 16 kobiet - najmłodsza ma 23 lata, najstarsza 60 lat, i w tym zespole ja, dziewczyna, która robi to, co uwielbia.

7 maja - dzień występu... były nerwy i to duże, bo pierwszy raz tańczę, tańczę salsę przed taką widownią, przed dzieciakami, nauczycielami, rodzicami, ważnymi ludźmi miejscowości, w którym był występ... Nadeszła godzina zero i wystartowaliśmy - całe 4 minuty... gdy tańczyłam, to nie myślałam o innych, byłam tylko ja i salsa, byłam ja i 15 innych osób, byłam ja i uśmiech...

Wyszło dobrze, wręcz bardzo dobrze, otrzymałyśmy owacje na stojącą, gorące podziękowania od Dyrekcji Szkoły, Uścisk i Buziak od fantastycznego trenera.

I wiem, że na tym nie poprzestaniemy... Planowane są już inne występy... Teraz będzie już z górki... Najgorzej to wyjść pierwszy raz, dalsze występy będą i owszem stresujące, ale już nie tak jak pierwszy występ.

I chyba o to chodzi, żeby robić to, co się lubi,żeby z tego czerpać jak największą satysfakcję, by się uśmiechać i przede wszystkim nie stanąć na laurach, a piąć się coraz wyżej, i przy tym wszystkim być otwartym na innych.


"Prawdziwym wydarzeniem na szkolnej scenie był występ zespołu  Salsa dance, prowadzonego przez instruktora tańca K.SZ. W skład tej grupy tanecznej wchodzą matki uczniów, mieszkanki K.....k i gminy R...n, sołtys wsi K...;.ki oraz pracownice szkoły. Panie otrzymały owacje na stojąco. Ten moment uroczystości był niezwykle wzruszający. Ruch, taniec, czynny wypoczynek połączył  pokolenia." -> Taką notkę można przeczytać na internetowej stronie Szkoły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz