poniedziałek, 8 lutego 2016

40 i 11

W niedziele, tydzień temu byłam na rodzinnej, podwójnej (a nawet potrójnej) imprezie. Niedawno kuzynka kończyła czterdzieści lat, jej córka kilka dni po jej ur. kończyła jedenaście lat i tak by nie robić większego zamieszania połączyła te dwa, ważne wydarzenia by najbliższa rodzina i przyjaciele mogła razem świętować. A że w tym dniu, kiedy odbywała się impreza wypadały moje dwudzieste szóste urodziny to połączyłyśmy siły. Jednak dla mnie samej niedziela była normalną niedzielą - dzień jak co dzień, ale dla dziewczyn był to wyjątkowy czas, dlatego też nie chciałam wychylać się swoją osobą i swoje ur. uczczę kiedy indziej. 

Kuzynka młoda (jeszcze) kobieta, ale w życiu przeszła już wiele, zbyt bardzo bolesnych chwil, ale jest bardzo dzielna i poradziła sobie z tym wszystkim. Ma trzy, urocze córki - najstarsza - J. - nastolatka,  młoda dama w trzeciej klasie gimnazjum, Z. - trzynastolatka i szóstoklasistka i N. jubilatka, jedenastolatka. E. kazdego dnia przychyla dziewczynkom niebo, aby niczego im nie zabrakło, bo w bardzo młodym wieku straciły ojca. Kilkanaście lat temu w wypadku stracił życie ojciec, który kochał bardzo mocno swe cztery kobitki. Dlatego też jestem dumna z E. 

Tym bardziej nie chciałam nic kupować, bo wydawało mi się to zbyt banalne, chciałam coś dać od siebie, coś prosto płynącego z serca, coś co w wykonaniu wydaje się trudnym zadaniem, a po wykonaniu cieszy oczy, dlatego też wymyśliłam, że zrobię kartkę urodzinową i świeczniki ze słoiczków (będą pokazane w następnym poście).

Tylko, że ta kartka nie miała być zwykła (bo takie można kupić, a mi osobiście źle wychodzą), dlatego też wymyśliłam kartkę - pudełko. Bo niedawno widziałam na polubionej stronie na fb turotial - jak się ją tworzy, dlatego nie zastanawiając zaczęłam pracę.


Obawiałam się tego, że mi nie wyjdzie, że się nie spodoba, że w czymś tam przekombinuje. Krok po kroku realizowałam plan. W głowie miałam inny pomysł na kartkę - pudełko, a w ostateczności jeszcze inaczej mi wyszła, jednak cieszę się z efektu i jestem z siebie dumna, że odważyłam się na takie coś. Po mówiąc szczerze, po raz pierwszy robiłam kartkę urodzinową, a tym bardziej pierwszy raz podjęłam się zrobienia pudełko - kartki. Chyba najtrudniejsze było skompletowanie materiałów (z czego, w jaki sposób poukładać, jak poprzyklejać, żeby było dobrze). 

Wiedziałam jedno, że kolorystyka ma być oryginalna i rzucająca się w oczy, bo E. lubi bardzo jaskrawe kolory, a przede wszystkim ubóstwia czerwień:










Idąc za ciosem zrobiłam jeszcze jedną kartkę, tym razem była to kartko-książka.


Kartko - książka sprezentowana została młodej jubilatce - jedenastolatce N.

N. uwielbia zieleń, dlatego też barwa ta była dominującym kolorem. N. uwielbia także zwierzęta, balony i kwiaty, dlatego też na książko - kartce umieściłam to wszystko co lubi. A że byłam fotografem na jej komunii świętej w tamtym roku, to w najważniejszym miejscu umieściłam Jej zdj.






Wiem, uwielbiam wyzwania. Wyzwania, które sama sobie zadaję, dlatego starałam się bardzo, żeby te kartki urodzinowe wyszły mi jak najlepiej. Lubie rzeczy nowe, lubie się uczyć i poszerzać swoje horyzonty. Uwielbiam ręcznie wykonane rzeczy. Uwielbiam sama wykonywać, ponieważ wtedy nie myślę, a skupiam się na wykonywanej czynności, dlatego też sprezentowałam to, co wyszło spod moim rąk.

Tym bardziej cieszę się każdym Ich zachwytem, każdą pochwałą, każdym uśmiechem (tym na twarzy jak i w oczach), każdym cennym słowem, bo wiem że im się podoba.

Wybrałam dobrze. 

Ale szczerze to bardzo mocno napracowałam się przy tych kartkach i ze zdobytą wiedzą bardzo podziwiam tych wszystkich, co zajmują się tym na co dzień, bo już wiem, że to nie jest łatwa praca, że wymaga pomysłu, precyzji, czasu, a przede wszystkim wkładane w to serce.

2 komentarze: