środa, 3 grudnia 2014

List Do Mikołaja

Drogi Mikołaju!!

Nie jestem dobra w listach. Nie jestem dobra w pisaniu, ponieważ pierwszy raz piszę list skierowany właśnie do Ciebie. Nie wiem co zawrzeć. Nie mam wygórowanych marzeń, ani listy prezentów, które chciałabym otrzymać w tym roku. Moje jedynie marzenie, o którym w tej chwili myślę, wiem że się nie spełni... Niestety...

Nie wierzę w cuda, ani nigdy nie wierzyłam w Ciebie. I nawet nie wiem, czemu piszę.... Choć wiem... Bo wciąż we mnie siedzi dziecko, które na przekór wszystkim chce udowodnić, że jest silne i że i ono może w coś wierzyć... Mam w sobie jeszcze tę małą cząstkę dziecinnej naiwności, której nie umiem zmienić... choć z drugiej strony nie chcę nic w sobie zmieniać....

W tym roku jakoś szczególnie nie byłam grzeczna. Chociaż z całych sił się starałam. Nie dbałam o siebie. W szczególności dbałam o innych. Ale za to zaczęłam się więcej uśmiechać i więcej rozmawiać... I to jest właśnie piękne ...

W tym roku chciałabym nadal się uśmiechać i mieć dużo powodów do radości...
Prosiłabym o zdrowie dla osób mi szczególnych....
Prosiłabym o zdrowie dla siebie, bo bez tego nic się nie osiągnie...
Chciałabym aby moje relacje z najbliższymi bardziej się ścieśniły, niż byśmy się oddalili o d siebie. Nie chciałabym czuć chłodu skierowanej do mojej osoby, właśnie przez najbliższych, bo tego niestety nie będę umiała przeżyć.
Chciałabym być bardziej silna. Mniej się poddawać.
Chciałabym poznawać nowych ludzi, być bardziej otwarta (niż jestem).
Chciałabym na nowo nauczyć się patrzeć w przyszłość.
Chciałabym nie rezygnować z rzeczy, które są dla mnie ważne.
Chciałabym nadal piec. Wiem, że ta droga będzie trudna, choć wykonałam już ten ważny krok. I chyba o to chodzi, żeby małymi kroczkami nauczyć się tego, co się kiedyś czuło, poczuć ten spokój duszy przy pieczeniu. Z każdym miksowaniem, klejeniem i wałkowaniem ciasta czuję .... Czuję, że oddycham... Jednak to jeszcze nie jest to.... Czegoś brak.. Ale czuję, że droga, którą teraz wybrałam może być prosta, choć z małymi zakrętami.
Chciałabym nadal prowadzić bloga, chociaż zaczynam tracić zapał. Jest we mnie jakiś bunt, niemoc w wyrażaniu słów, które utożsamiałyby się z moimi myślami. Wielkimi krokami nadchodzi kolejna rocznica istnienia bloga, druga właśnie i jakoś tak porównuje tę swoją niemoc z dziecinnym buntem, buntem dwulatka, który potrafi w jednej chwili wpaść na pomysł, a w następnej bez powodu zacząć krzyczeć i tupać, wyrażając tym swoją zmianę zdania. Czasem siedzę i rozmyślam co dał mi blog, czy warto było. I w tej samej sekundzie nadchodzi wiele odpowiedzi, że warto, że dzięki temu w jakiś tam sposób poukładałam siebie, że blog pomógł mi w najtrudniejszym życiowym momencie, że poznałam właśnie tutaj fantastycznych ludzi.... Dlatego też proszę o wyrozumiałość... 

Wielką wyrozumiałość....

Drogi Mikołaju, nadal jakoś tak trudno mi uwierzyć, że możesz istnieć, ale ten właśnie list otwiera kolejne drzwi do czegoś nowego...

Z Pozdrowieniami
M. (Cząstka Mnie)

P.S. Nie wiem, co lubisz... Dlatego zostawiam orzeszki (jeszcze ciepłe, przed chwilą robione) i lampkę wina :)




11 komentarzy:

  1. Droga M:):)
    Pisze list do Ciebie jak Ty dziś do Mikołaja
    Poznałam Cie troszke przez bloga choć nie znam prawie wcale
    Dzis poznałam lierkę Twego imienia???
    Jak fajnie,że sie otwarłaś:):):
    Bądź jaka jesteś, nie chciej się zmieniać to urok, to dar. Byc sobą.Bez względu jak siebie sami czy otoczenie, nas ocenia. Nie odbieraj sobie cząstki dziecięcej.Ona dodaje tyle radości.Nikt tak się nie cieszy jak dziecko.Pielęgnuj więc to w sobie a nie gań:):)
    I pamiętaj Droga M, że cokolwiek sobie tam powiesz to Mikołaj JEST!!!! ha, ha!!!!
    Na pewno już pozjadał te pysznie wyglądające orzeszki.....
    Serdeczności slę:):):

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tęczowa Dolino
      M. To pierwsza literka od imienia, które brzmi Marta. Dziekuje Ci za list i za slowa. Pozdrawiam 😉

      Usuń
  2. Marto, mówię Ci, istnieje i spełnia życzenia, trzeba tylko mocno w niego wierzyć:*
    A można przepis na orzeszki? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taka nadzieje. Przepis na orzeszki bedzie jutro w kolejnym poscie 😉

      Usuń
  3. Mikołaj da radę, ale tylko z Twoją pomocą!
    Trafiłaś i w wino i w łakocie, żałuję że nie jestem Mikołajem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja M. :) dobrze, że jesteś! bałam się, że już zamknęłaś bloga a najbardziej tego, że zamknęłaś go przede mną ;))
    Jeśli chodzi o Mikołaja to ja nadal w niego wierzę! Co prawda nie odwiedza mnie co roku, widocznie nie zawsze sobie zasłużę - jestem tego świadoma -ale jednak odwiedza! Mój Maruda jest z Nim w komitywie i zawsze wie najlepiej kiedy Mikołaj przybędzie. Nie trać więc nadziei i czekaj!
    A orzeszki PRIMA SORT - Mikołaj będzie zadowolony! Wina chyba nie pije więc śmiało możesz skonsumować sama.

    Gorące pozdrowienia i buziaczki :*:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się cieszę z tego powrotu. Szczerze to mocno zastanawiałam się nad całkowitym usunięciem bloga, ale jednak jestem.... czegoś mi ostatnio brakowało i teraz wiem już, że właśnie brakowało mi bloga i wpisów ... Ale wiem, że ta 'krótka' przerwa musiała być potrzebna :) Pozdrawiam :*

      Usuń
  5. Te orzeszki - któż by się nie skusił?
    Powodzenia w realizowaniu - with a little help..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Wszystkim smakowało - i to chyba jest najlepsza recenzja tego co się robi :)

      Usuń
  6. I kto tu nie umie pisać? ;)

    Mam nadzieję, że Twój list dotrze do tego właściwego adresata ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wiem, za bardzo jestem do siebie krytyczna... I ja mam taką nadzieję :)

      Usuń