czwartek, 31 stycznia 2013

„Dni są długie, ale lata mijają szybko”

20.45 31.01.1990 równe 23 lata temu przyszła na świat mała niebieskooka dziewczynka o imieniu Marta. Przez te lata powoli dorastała, aż przyszedł kolejny 31 styczeń. Dzisiaj ten dzień jest dla niej wyjątkowy, nie ze względu na urodziny, ale na to co się wydarzyło i na to co postanowiła. A wiele miała do przemyślenia.

365 dni ( cały rok od poprzednich urodzin) wywróciło jej spokojny świat do góry nogami. Miała w tych wszystkich dniach chwile radości i smutku, chwile szczęścia i płaczu. Wszystko to się przeplatało jak w kalejdoskopie. Ale dzięki tym dniom stała się osobą twardą, która potrafi walczyć o siebie, o życie i o swoje szczęście, która potrafi docenić najmniejszą rzecz, najmniejszą chwilę a także najmniejszą i nieistotną, by można rzecz rozmowę. Ale zacznijmy od początku tej drogi.

365 dni temu miała 22 urodziny. Urodziny jak każde inne, ale nie spodziewała się, że po nich może stać się to co się stało, nie spodziewała się tego, że w okresie miesiąca lutego musiała pogodzić się z nieuchronną śmiercią, odejściem, kolejnej dla niej ważnej osoby. Ten dzień wspomina jak przez mgłę, niewyraźnie. Niewyraźnie z powodu płaczu, smutku i żalu. Niewyraźnie z powodu tego, że jeszcze nie potrafi się z tym pogodzić. Jednego dnia widzisz osobę, rozmawiasz z nią, śmiejesz się razem z nią, żegnasz się gdy wracasz do swojego domu, a następnego dnia niestety już tak proste czynności nie mogą być spełnione. I tęsknisz za takimi chwilami, tęsknisz za takimi osobami, które poniekąd wywarły na Ciebie duży wpływ, które poniekąd wychowywały Cię, jak rodzice, które Cię bardzo Kochały.

Po tak strasznym dniu w lutym marzec był spokojniejszy, chociaż bardzo smutny i samotny. Czas spędzony był pomiędzy domem a uczelnią i tak na zmianę.

Kwiecień - kolejny miesiąc płaczu, przed ostatni dzień kwietnia, przypomina jej o kolejnej tragedii w jej życiu (również można powiedzieć o marcu - tak jakoś się ułożyło w jej życiu, że miesiąc po miesiącu ma ważne i trudne/samotne zarazem dni) z kolejną niemożnością pogodzenia się ze śmiercią czyjeś osoby.

Maj - miesiąc przygotowujący się do obrony. Ostatnie chwile nauki, ostatnie chwile z osobami na kierunku, ostatnie chwile na uczelni, ostatnie chwile wszystkiego. Przed ostatni dzień maja był dniem bardzo stresującym (bardziej niż matura) a jakże szczęśliwym. Tego dnia czuła, że ma przy sobie wiele aniołów stróżów - to dzięki nim miała wiarę, nadzieję i siłę do walki. Tego dnia Zwyciężyła, nie tylko z komisją ale również z samą sobą.

Czerwiec - miesiąc labów, miesiąc odpoczynku, nic nie robienia, miesiąc spotykania z osobami poza uczelnianymi. Miesiąc zawieranie większych więzi z jej mieszkańcami/dziadkami. Miesiąc nie bywałej radości, szczęścia, uśmiechu. Miesiąc tak ważny i jedyny w swoim rodzaju.

Lipiec i miesiące po nim - sierpień, wrzesień, październik, listopad, grudzień - miesiące te są, były, i będą najdziwniejszymi miesiącami jej życia. Najdziwniejszymi, ponieważ przypominają jej walkę, walkę z niepoddaniem się, walkę ze swoją wolą, walkę z myślami, walkę z chorobą, walkę z innymi osobami, walkę by nie pokazać, że nie masz sił, sił do życia, sił do woli wstania i pokazania, ze jeszcze jestes, ze jeszcze oddychasz, ze jeszcze w jakis niebywały sposób funkcjonujesz na tym świecie.
26 lipca - dzień, który naprawdę wywrócił jej poukładany i bezpieczny świat do góry nogami. Po próbie pogodzenia się ze śmiercią kochanej osoby nadchodzi czas próby pogodzenia się ze swoim organizmem, próba ogarnięcia siebie, niepojących wyników badań, próba ogarnięcia tego co ją otacza. Mogła jeszcze walczyć ze sobą samym, ale nie potrafi walczyć z innymi, najbliższymi jej osobami. Widząc każdego dnia ich zatroskane twarze, niepokojące oczy (oczy powiedzą prawdę, pomimo iż człowiek nic nie mówi, albo zaprzecza samemu sobie - spójrz w oczy a będziesz wiedział wszystko). Dlatego nikomu innemu poza rodziny nie powiedziała co jej jest, co jej może być, jaką codzienną walkę toczy ze sobą samą. Cholernie boi się kolejnych badań, tego co mogą wykazać, a mogą wiele. Boi się tego świata, tych dni po wynikach, boi się o własne życie. Codziennie myśli co z nią będzie, co będzie z jej bliskimi. Ale wie, że nie może się poddać, wie że musi znaleźć w sobie wolę walki, nie dla siebie ale właśnie dla tych Osób, by pokazać, ze jest i że potrafi stawić czoło najgroźniejszemu rywalowi jakim jest choroba.

Październik - początek miesiąca - najwspanialsze chwile - narodziny najukochańszego dziecka, nie swojego ale członka rodziny. Ten chłopczyk pokazuje co w życiu jest najważniejsze: miłość, rodzina, wiara i życie połączone ze zdrowiem. Miesiąc ten także obfituje w duszyczki, dobre duszyczki, dzięki którym wie, że jest, że istnieje, że dzieki nim uczy się na nowo siebie samej.

Grudzień - dziwny okres. Okres świąt bożonarodzeniowych, w których już nie wierzy, nie wierzy w ich magię, otoczkę i całą resztę co związane jest ze świętami. Jako dziecko czuła to wszystko ale z każdym rokiem przekonała się, ze święta to tylko udręka, udręka która wymusza na ludziach uśmiech, dobroć, słowa. Udajemy a nie wierzymy, Istniejemy ale nie na pełen etat.

Styczeń - ostatni miesiąc z 365 dni. Ostatni ale jak ważny. Nowy rok - nowe nadzieje, nowe plany, nowe przemyślenia, przewartościowanie całego życia, celów marzeń. To też miesiąc, w którym zbliżyła się do niektórych osób, gdzie się otworzyła i ujrzała piękno dnia, nadchodzącego dnia. Dzięki pewnej osobie, która pokazała, ze warto być szczęśliwym, że warto mieć odwagę do bycia, życia i szczęścia, odwagę do własnych marzeń. Osoba ta ukazała/pokazała jej w nieistotnej dla nich rozmowie, że pomimo zacnego dnia, jakim są co roku urodziny, pomimo kończenia pewnego wieku powinnyśmy pamiętać, że KAŻDY DZIEŃ MA BYĆ DOBRY, NIE PAMIĘTAJĄC DAT, że powinnyśmy odbierać zewnętrzny świat całym sobą, to co daje, to co nam nieumyślnie ucieka.
tak, 31 stycznia to jest dla niej przełomowy dzień. Przeznaczyła dla siebie długi spacer, w którym przemyślała wszystko, poukładała swoje myśli, odzyskała Nadzieję, bo zrozumiała, że w tym wszystkim bałaganie, jakim jest jej świat/ życie nie jest sama, że ma w okół siebie dobre duszyczki. W tym dniu nabrała odwagi do BYCIA SZCZĘŚLIWĄ!!!


A ta piosenka niech jej przypomina, to co postanowiła!!!!

Najlepszego i Żeby ten rok Cię zaskoczył!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz