wtorek, 21 maja 2013

...

Jakoś się trzymać. 

Nie poddawać się. 

Nie myśleć. 

Mieć nadzieję.

Pozbierać się.

Nie tracić siebie.

Nie tracić wiary w Boga, lekarzy, siebie, rodziny.

Czuć.

Kochać.

Strach.

Mieć oparcie.

Wiedzieć, że nie jesteś sama.

Pokazywać miłość i czuć miłość od innych.

Nie tracić wiary w innych ludzi.

Nie przejmować się, tym co inni mówią.

Ludzie uwielbiają klasyfikować innych. Zobaczą coś, dodają jedno do drugiego i przekazują dalej. Ale nie wiedzą, że przez to mogą kogoś innego ranić.

Czuję, że powoli rozpadam się. Tracę siebie. Tracę wszystko. 

Jeżeli spełni się czarny scenariusz, jeżeli zabraknie tej najukochańszej, najważniejszej osoby w życiu to się nie pozbieram, nie będę mieć siły na dalsze życie, brak mi będzie powietrza, zapachu - wszystkiego.

Najgorsze jest to, że musisz stawić temu wszystkiemu czoło, że musisz przez to przejść, jednocześnie chroniąc siebie, chroniąc swoją prywatność, chroniąc swoje serce, umysł, ciało.

Dzisiaj po raz pierwszy zmuszałam się do jedzenia. Zmusiłam się, aby wyjść na zewnątrz, stawić czoło rzeczywistości i poprosić o pomoc, bo wiem, że sama nie dam rady.

Najgorsze jest to, że nie lubię nikogo zmuszać, prosić o coś, błagać - a rzeczywistość zmusiła mnie do tego. Jednak z drugiej strony pomogło mi to. Mogłam powiedzieć to, co leży mi na sercu, to o czymś się boję. I zostałam wysłuchana. Pierwszy raz w życiu, wczoraj i dzisiaj, zostałam szczerze wysłuchana. I zrozumiałam, po raz kolejny, że wokół siebie mam dobre duszyczki, anioły, na których mogę polegać. Anioły, które o każdej porze porzucą swoje zajęcia i wyciągną do mnie pomocną dłoń.

Rozpadam się i boję się, że nie będę potrafiła, po raz kolejny na nowo się nawrócić, pozbierać.

Strach.

Łzy.

Przyjaźń.

Rozmowa.

Pociecha.

A. i M.

Rodzina.

TATA.

Miłość.

Strach.

Życie i Śmierć.

Radość i zarazem smutek.

Wiara i zarazem brak wiary.

Nadzieja, a za chwilę jej brak.

Łzy.

Niemoc.

Wdzięczność.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz