czwartek, 25 lipca 2013

Żałoba

Ostatnio dużo czytam w internecie na temat żałoby, na temat radzenia sobie po odejściu bliskiej osoby. Nie wiem czemu ale to sprawdzam. Zastanawiam się, czy to mi w czymś pomoże. I z każdą następną przeczytaną stroną utwierdzam się, że to nie o mnie chodzi, że w niczym mi się to nie przyda. Jedynie przez to dowiedziałam się, żeby najlepiej przeżyć śmierć bliskiej osoby  to trzeba płakać, krzyczeć, być złym, agresywnym, znowu płakać, być w stanie agonii, mieć depresję, być złym na siebie i na zmarłego, a także trzeba wyładowywać się na innych, niewinnych osobach. A jeżeli nie robisz tego wszystkiego a najważniejsze nie płaczesz to według, niektórych "wielkich" profesorów przeżywasz patologiczną żałobę a co gorszego odwlekasz coś nieuniknionego, co i tak z czasem się uaktywni ale z dwojoną siłą. Tylko nigdzie nie wypisali, że to wszystko jest dla Ciebie nieistotne, że masz silny charakter, że jesteś silną osobą, która przeżywa żałobę ale na swój własny, indywidualny sposób. 

Często się łapię, że podczas śmiechu mam wyrzuty sumienia, że nie powinnam się śmiać, że to jest jeszcze za prędko, żeby się śmiać, że za szybko wróciłam do normalności ale to jest nieprawda. Dzięki śmiechowi jakos żyjesz, funkcjonujesz, nie poddajesz się.

Robię to, o co mnie poprosił jeszcze na początku choroby. Powiedział wtedy, żebym nie płakała i tak właśnie zrobię. Nie będę ryczeć. Chcę dotrzymać obietnicy, chociaż jednej. Bo tej najważniejszej w połowie dotrzymałam. Żeby nie ta cała sytuacja z Jego odejściem to pewnie byłabym dawno po ostatnim egzaminie i jako tako cieszyła się wakacjami, że będę mogła być przy nim w 100%. A tak muszę czekać na wrzesień, bo taką datę mi zaproponowano, tak mi przeniesiono ostatni egzamin. Dam radę. Wezmę się w garść i to zdam.

Niedorzeczne dla mnie także jest czarny kolor ubrań. Czerń ponoć sybmolizuje żałobę. Nie wiem kto to wymyślił. Dla mnie czerń nic nie symbolizuje, jest jednym z wielu kolorów. Przecież żałoba to coś więcej niż jakiś kolor, to coś co wypływa z duszy i z serca, to coś indywidualnego, własnego. Jeżeli ktoś w okresie roku ubierze się na inny kolor niż czarny od razu jest dziwnie uważany przez otoczenie, od razu jest oceniany. Ludzie nie patrzą na duszę, sposób zachowania a tylko na powierznię tego z czego składa się człowiek. Dla ludzi nie ważne jest jaki jesteś, co czujesz, co przeżyłeś. Dla nich ważne jest to, co zobaczą, pierwszy rzut oka. I jeżeli im się nie spodobasz w pierwszej sekundzie oceniania jesteś już na samym początku na pozycji straconej i nie ważne jak byś się starał to i tak nie zmienisz ich postrzegania na swoją osobę. I sam musisz sobie jakoś z tym radzić.

W ostatnim czasie sama sobie dziwie, że jestem aż tak silna, że mam w sobie tyle odwagi, uporu i determinacji. Nie załamie się, bo wiem, że ktoś na mnie liczy, że ktoś jest ze mną, że jestem Jego podporą. Dam radę i o to tu chodzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz