niedziela, 8 września 2013

Napięty tydzień.

Jak określić mijający tydzień. Jakoś w prosty sposób nie potrafię to zrobić. Dlaczego? Nie wiem, taka jestem, niekonkretna, pomijająca siebie a skupiona na innych, skupiona na milion innych spraw a nie skupiona przede wszystkim na siebie. Ale to nic. Tak już jest i tego nie potrafię zmienić, oduczyć siebie tej czynności.

Wracając do tego tygodnia mogę powiedzieć, że brakowało mi doby. Brakuje mi dobrego wypoczynku. Brakuje mi dobrych wakacji, chociaż tydzień a może jeden dzień. 

Mijający tydzień skupiony był wyłącznie na praktyce, na młodzieży, na obowiązkach - nowych i już znanych obowiązkach, na rozjazdach i przyjazdach - z i do domu. Pod koniec dnia brak mi było sił. Kładąc się spać nawet nie wiem, kiedy już spałam. Nie wiem nawet, kiedy tydzień ten się skończył.

Dzięki temu rozbieganiu mało myślałam, mało analizowałam. Głowę miałam wypełnioną czymś innym niż do tej pory.

Jutro kolejny powrót do starych - nowych czasów. Jutro wracam do Bydgoszczy. W czwartek jest ważny dzień. Dla mnie ważny i jakoś inny. Czy dam radę, okaże się w najbliższym czasie. Wiem, że robię to dla Niego. Nie dla siebie, ale dla Niego, tego Jedynego. W końcu chcę wypełnić daną obietnicę. Na ten, nadchodzący tydzień muszę pokonać siebie i swój strach a także wielki paraliż, który owładnął mój mózg.

Dzisiaj - zobaczyłam wiele starych twarzy, starych znajomości, gdzie kiedyś z tymi osobami spędzałam praktycznie więcej czasu niż w domu. Dzisiaj to były tylko obce osoby, obce - znajome twarze. Dziwnie było zobaczyć Ich po takim czasie, gdzie nawet rozmowa dobrze się nie kleiła. A dobrze, znane już zdanie: Co tam u Ciebie?, Jak leci? dziwnie brzmiały mi w uszach i wypowiedziane na języku. Były bardzo sztuczne. Tak jak była sztuczna dzisiejsza z Nimi relacja. Chciałam jak najszybciej, żeby to się skończyło, żeby szybko poszli. Jednak z drugiej strony dziwne było to, że dzisiaj nie mieliśmy co o sobie powiedzieć a kiedyś buzia Nam się nie zamykała. Mieliśmy dużo tematów do rozmowy. Dzisiaj rozmowa w ogóle się nie kleiła. I co miałam powiedzieć na pytanie Co tam u mnie? Powiedzieć prawdę czy skłamać - nie mówić, że spotkała mnie tragedia i wymyślić jakąś mało ważną rzecz, mało ważną odpowiedzieć i odwrócić się napięcie i odejść, żeby nie męczyć siebie a tym bardziej tej drugiej osoby? Co warto było zrobić a co naprawdę zrobiłam, tego już dobrze nie pamiętam. Wszystko teraz mam rozmyte. Widocznie to było nie ważne, nie wzniosło nic szczególnego do mojego, nowego świata.


A to jest szczególny dla mnie utwór. Dzięki niemu i śpiewającym osobom mam gęsią skórę na ciele. Zamykam oczy i czuję cały utwór poprzez wszystkie komórki w ciele. Same łzy widnieją na oczach. Jednak nie mają odwagi wypłynąć na zewnątrz. Mam dreszcze na całym ciele. Dzięki temu utworowi mam ciarki, gęsią skórę i czuję. Nie udaję nic. Czuję. A emocje mam na wyciągnięcie dłoni. Łatwo je zobaczyć i zrozumieć mnie na nowo. Tak łatwo to zobaczyć. 

Tylko czy Kogoś to obchodzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz