czwartek, 4 września 2014

Ryba w wodzie

Czuję się jak ryba w wodzie, pomimo że zostałam rzucona na głęboką wodę odnajduję się w nowej rzeczywistości. Od razu nawiązuję kontakt. Sama otwieram się na ludzi. Czuję, że to może być mój świat. Ludzi poznałam dopiero w poniedziałek, a przede wszystkim z Nią i z Nim (W. i K.) czuję tak jakbyśmy znali się od wielu lat. Zaiskrzyło za pierwszym razem, za pierwszym uciśnięciem dłoni i spojrzeniem w oczy. Bez problemu żartujemy, rozmawiamy, wymieniamy zdanie, pomagamy sobie nawzajem. Nie ma skrępowania, ani ciszy, która komuś przeszkadza. Praktycznie cały czas słychać śmiech, żarty i rozmowy.

Bałam się jak to będzie, czy podołam, czy z ludźmi nawiąże jakiś kontakt, czy znowu zamknę się na innych i ucieknę w swój świat. Teraz mogę powiedzieć, że (znowu) strach ma wielkie oczy. Jak zwykle wyobrażałam sobie wszystko w czarnych barwach. Wiem, że to było niepotrzebne, myśli nad wyrost. Wiem już, że dałam radę, że byłam (jestem) odważna, a przede wszystkim chłonna na poznawanie nowych osobowości, od których mogę uczyć się bardzo wiele. Każda osoba pozostawia po sobie jakiś ślad, który zostaje z nami na zawsze.

Tego własnie mi najbardziej brakowało, od przeszło roku, tej mojej prawdziwej otwartości, ciągłym uśmiechaniu się, gadaniu i nawijaniu bez przerwy... 

Dlatego czuję, że w tej nowej rzeczywistości, przy tych ludziach powrócę do siebie... małymi krokami wrócę na właściwe tory... Na tę chwilę widzę, coraz bardziej wyraźniej światełko na końcu tunelu, na końcu drogi, którą obrałam i którą podążam, z zakrętami, ale idę i to dla mnie najbardziej się liczy.


W tym wszystkim najbardziej pomaga mi Anioł, duszek, który cały czas podąża za mną, mieści się w historii pomieszczeń, w których obecnie się obracam.

Dlatego po raz kolejny przekroczyłam pewne swoje granice, przełamałam mur, który tak starannie budowałam. Otworzyłam właściwym kluczykiem klatkę, w której tak się chowałam.

2 komentarze: