wtorek, 16 września 2014

Zewnętrzne i wewnętrzne zmiany

Siadając przed komputerem, w głowie miałam pewien zamysł... Słowa same jakoś się układały... Teraz jednak mam z tym problem.... Dawno nic nie pisałam.... Dawno nie robiłam zdjęć... brakuje mi tego

Jednak dzisiaj uśmiechałam się. Dzisiaj rozmawiałam. Dzisiaj żartowałam. Dzisiaj nie było łez, jedynie lekka zaduma. 

Sama czuję, wewnątrz siebie, że nadeszły pewne zmiany; że nadszedł pewien okres, nad którym nie umiem i nie chcę zapanować... Bo czuję, że skrzydła (w końcu) rozkładają się, pomimo, że wciąż pamiętam i wciąż tak samo boli, to umiem na nowo żyć i cieszyć się tym, co przynosi mi los.

Ludzie - to oni dodają mi podmuch wiatru do latania
Rozmowy - okiełznają moje myśli
Czas spędzony z pewnymi osobami pomaga mi nie myśleć i rozczulać się nad sobą.

Czuję, że znów mogę roznosić dookoła swoje wewnętrzne światło, które powoli odkrywam. Widzę, że uśmiech i dobre słowo potrafią przełamać największe góry lodu. 

Gdyby ktoś mi kilka tygodni temu powiedział, że polubię spódnice i buty na obcasie to bym go od razu wyśmiała i zadała pytanie: jak to? Ja i obcasy? Ja i suknie? Dobre żarty.

Jednak i w tym również się zmieniam. Z dnia na dzień uczę się (na nowo) chodzić. Ubrana elegancko i z butami na obcasie czuję się dobrze. Poznaję siebie na nowo. Odnajduję ukrytą, głęboko wewnątrz siebie kobiecość.

Nigdy bym nie pomyślała, że ja chłopczyca, patrząca wzrokiem 'spod byka' na takie buty i odchodząca od spódnic kiedykolwiek ubiorę się w ten sposób i nie będę narzekać, że to nie mój styl, że to nie ja.

Z drugiej strony ta cała sytuacja uzmysławia mnie, że za bardzo poddałam się, a zarazem zaniedbałam swój wygląd i to jak prezentuję się. Tych kilka kilogramów, których nabrałam teraz staram się zgubić.

No i ten mój uśmiech. Obecnie, coraz więcej również przy uśmiechu buzi dochodzą uśmiechnięte oczy. 

Smutek, który gościł u mnie przez ten długi czas odchodzi z dużą walizką czarnych myśli i workiem gorzkich łez. Miejsce te zajmuje radość, uśmiech, wiara i chęć przebywania z innymi osobami. 

Czuję, że to nie na krótką chwilę, że nie na dzień, dwa, tylko na dłuższy okres. Będę starać się, żeby tego nie zaprzepaścić. I zdaję sobie sprawę, że to wszystko będzie mnie kosztować dużo pracy. Przede wszystkim pracy nad samą sobą i sposobem myślenia i patrzenia na świat.

Przy pracy nad sobą pomaga my myśl, że jest ze mną i dopinguje mnie, mój Anioł Stróż, moja wielka ostoja, bo czuję, że w tych zmianach nie jestem sama, że ktoś pilnuje i trzyma niewidzialną dłoń, żebym się nie poddała i daje znaki, że warto pracować nad tymi wszystkimi zmianami, nie tylko tymi zewnętrznymi, a przede wszystkim tymi wewnętrznymi.

Bo przecież ważne jest, żeby czuć się dobrze we własnej skórze. 



Spokojnej nocki :)

10 komentarzy:

  1. Dobrze czytać...
    Pięknego odkrywania siebie :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Największym nieodkrytym światem jesteśmy my sami... dla samych siebie.
    Bądź odkrywcą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staję się odkrywcą samej siebie i co najważniejsze (ponownie) polubiłam siebie, swoje zalety, a przede wszystkim za wady :)

      Usuń
  3. Trzymam kciuki za te zmiany ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I nie puszczaj :) Dziękuję za te 'kciuki' :D Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. No i brawo! Tylko tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń