"Wiem jak ułożyć rysy twarzy, by smutku nikt nie zauważył."
Szymborska W.
Nikt
nie wie, Nikt nie zauważa, albo nie chce zauważyć, ile kosztuje mnie jeden uśmiech. Uśmiech, który jest gorzki, bez wyrazu, z
uciekającymi oczami.
Miniony
weekend spędzony był pod znakiem takiego uśmiechu. Rodzinne
spotkania, które były bardzo dziwne, przygnębiające, z wielką
dozą dystansu do siebie, do osób, które można powiedzieć, że są
(a może były) bliskie. Z całą pewnością czas, zrobił swoje. Czas, który
zniekształcił czyste relacje.
Co można komuś powiedzieć, jak ostatnio się widziano i zamieniło się kilka słów równy miesiąc temu. Przecież cały czas o pogodzie, o duperelach nie można mówić. Po kilku minutach wspólne tematy się kończą, a zaczyna się dziwna, gęsta atmosfera.
Może, dlatego nie lubię takich, rodzinnych wizyt, gdzie w każdej sekundzie brakuje duszy towarzystwa, gdzie najmniejsze słowo przypomina o tych czasach, które już się nie powtórzą.
Co można komuś powiedzieć, jak ostatnio się widziano i zamieniło się kilka słów równy miesiąc temu. Przecież cały czas o pogodzie, o duperelach nie można mówić. Po kilku minutach wspólne tematy się kończą, a zaczyna się dziwna, gęsta atmosfera.
Może, dlatego nie lubię takich, rodzinnych wizyt, gdzie w każdej sekundzie brakuje duszy towarzystwa, gdzie najmniejsze słowo przypomina o tych czasach, które już się nie powtórzą.
Przypominam
obrazy i porównuję do obecnych, minionych chwil. Zmiany są bardzo
widoczne. Zmiany, do których nie umiem się przystosować, ogarnąć
i przetrawić.
Do
świąt (Wigilii) zostało niecałe 9 dni. Czy ja 'to' przetrwam, czy
dam radę? Po raz kolejny boję się. Jedynie czego chciałabym to
jest to, żeby tych tegorocznych świąt nie było. Tak, to byłoby
dla mnie, w tej chwili najlepsze.
Cząstko, nie będzie łatwo, ale trzeba to przeżyć...pójść wspólnie na cmentarz, zapalić znicz, postawić małą choineczkę, wspólnie powspominać nad grobem, a potem wrócić do domu i zjeść wieczerzę....On będzie z Wami w każdej sekundzie tych świąt i będzie Mu przykro, że wszyscy tacy smutni i sobie obcy.
OdpowiedzUsuńDzisiaj odwiedziłam znajomą, którą kilka dni temu porzucił mąż. Byli w związku ponad 20 lat. Jest załamana, nie chce słyszeć o żadnych świętach...Syn, już dorosły, płakał jak dziecko..stracił ojca i nie wie jak pomóc matce. Dramat!!!
Wielu ludzi dotyka nieszczęście, takie jest życie...Nie jest łatwo, ale trzeba się podnieść...dla innych.
Nie wyczekuję tych świąt jak co roku zresztą...
OdpowiedzUsuń