czwartek, 30 stycznia 2014

Piękny umysł

Zastanawiałam się co mogę napisać, jak ubrać w słowa to, co mam w głowie, jak pokazać siebie. Napiszę, że w tym tygodniu psychicznie jest dużo lepiej niż było ostatnio, że jako tako się pozbierałam i prę do przodu. W tym tygodniu dużo się dzieje, nauka, zaliczenie i wieczorne spotkania z A, podczas których na nowo się otwieram, łaknę kontaktu z innymi osobami, zwłaszcza przed jutrzejszym dniem. Przez te pare dni nauczyłam się, że warto czasem wyciągnąć (samowolnie) rękę, że nie wolno siedzieć zamkniętym w czterech ścianach i rozmyślać o niczym i o wszystkim. W czasie tych spotkań obejrzeliśmy z A. dwa ciekawe filmy. Wczoraj było: "Romeo i Julia" z 1996, w którym grał Leonardo DiCaprio. Natomiast dzisiaj był "Piękny Umysł". I o tym filmie chciałabym powiedzieć kilka słów. Nie znam się na recenzowaniu, nie potrafię w piękny sposób opisać, przedstawić to, co się działo w filmie, bo się po prostu na tym nie znam. Można rzecz, że jestem w tym 'laikiem'. Nie chce również wyjść, że ściągam, że papuguje recenzowanie filmów, bo tak na pewno nie jest. Jedynie chcę po prostu opowiedzieć moje wrażenia, jakie pozostawił po sobie 'ten' film. I czuję, że chyba na tym filmie poprzestanę...

http://www.filmweb.pl/Piekny.Umysl
Film został nakręcony na podstawie książki biograficznej Sylvii Nasar Piękny umysł. Film z całą pewnością jest biografią. 

John Nash - główny bohater całej historii, matematyk, ekonomista, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii. Akcja filmu rozpoczyna się 1947 roku, a kończy na gali wręczenia Nobla w 1994 roku. 

W filmie nie chodzi o nagrody, o matematykę, ani o ekonomię. Tutaj przede wszystkim chodzi o schizofrenię paranoidalną, z którą zmagała się John, a także o miłość do żony i żony do Johna. Bo z całą pewnością wola walki z chorobą i wielka miłość wśród małżonków zwyciężyła.

Najbardziej co mnie urzekło w filmie to jest to, że Alicja (żona) pomimo strasznej choroby nie zostawiła swojego męża, była z nim, razem z nim walczyła o każdy 'normalny' dzień. We współczesnym świecie jak coś się dzieje złego w małżeństwie, jak napotyka się różne trudności to wolimy rozstać się, porzucić drugiego człowieka, nie walczyć, a poddać się i zająć się tylko sobą.

Od samego początku film mocno zaskakuje, przedstawia Johna jako człowieka, który ma kłopoty z aklimatyzowaniem się na uczelni, opuszcza dużo zajęć, wszystko co dzieje się wokół niego przekłada na równania matematyczne. Ma również kłopoty w kontaktach z kobietami, nie potrafi z nimi rozmawiać, a tym bardziej jest speszony w ich towarzystwie, aż do pewnego czasu. Poznaje Alicję, swoją studentkę, która zainicjowała pierwszą randkę. Podczas różnych ich niezobowiązujących spotkań nawzajem się w sobie zakochują. Są ze sobą szczęśliwi do momentu, kiedy u Johna zdiagnozowano schizofrenię. I tutaj zaczynają się schody., świat przewraca się im do góry nogami, muszą radzić sobie. Alicja w pewnym momencie myśli o odejściu od swojego męża. Jest mały problem, nie potrafi tego zrobić, po pod całą maską choroby nadal widzi tego mężczyznę, w którym się zakochała. I tak z dnia na dzień razem z Johnem walczy. I rzec można, że obaj wygrają. Do końca nie da się wyleczyć schizofrenię, ale jak mówi sam John: "Wciąż widzę różne rzeczy, które nie istnieją. Ale nauczyłem się je ignorować." I to chyba jest najważniejsze: nie poddać się na wstępie, walczyć i nauczyć się na nowo żyć z chorobą i jej symptomami.

Podczas filmu można się pośmiać, popłakać, zauroczyć się grą aktorów. Sam film wcale nie jest banalny, ani przerysowany, dlatego bardzo, z całego serca polecam Wam ten film.

"Zawsze wierzyłem w liczby. W równania i logikę, które pozwalają odkryć sens. Ale po życiu poświęconym takim poszukiwaniom... pytam, czym jest logika? Gdzie ukryty jest sens? Moje poszukiwania wiodły mnie przez świat fizyczny, metafizyczny, urojony i z powrotem. I dokonałem najważniejszego odkrycia w mojej karierze. W moim życiu. Tylko w tajemniczych równaniach miłości można odnaleźć prawdziwy sens."

Osobiście z niego wyciągnęłam wiele wniosków. Ponownie jakiś film mnie czegoś nauczyć, uświadomił mi wiele. Najważniejsze są słowa głównego bohatera: "Że przeszłość, każdego człowieka dosięgnie" bez względu, czy człowiek jest zdrowy, czy chory na umyśle, młody, czy stary, zawsze jakaś część przeszłości do nas powróci i będziemy musieli się z nią w końcu, kiedyś zmierzyć.


Tutaj macie o wiele lepszą recenzję filmu.

1 komentarz:

  1. Od przeszłości się nie ucieknie, to pewne.
    A film...polecam wszystkim, którzy jeszcze nie widzieli

    OdpowiedzUsuń