poniedziałek, 6 stycznia 2014

"Uśmiech rozbrzmiewa we mnie jak światło, a wraz z nim nadzieja" *

Czas pędzi nieubłaganie. Jeszcze kilka dni temu witaliśmy Nowy Rok. A dziś mamy już szósty dzień miesiąca. Za niecały miesiąc przybędzie mi kolejna wiosna życia.  Tak niedawno wracałam z Bydgoszczy do domu, a dzisiaj ruszyłam w powrotną podróż. Podróż ta i dzień ten, całkowicie odmiennie przebiegał niż rok temu (tutaj) Czytając raz jeszcze to, co zostało, kiedyś napisane mogę powiedzieć, że przemierzyłam wielką drogę, w której całkowicie zmieniłam swoje nastawienie i postrzeganie świata. Przede wszystkim zmieniłam siebie od wewnątrz, dlatego nie boję się już nowości i zmian. Polubiłam eksperymentować i polubiłam siebie. (I to jest w tej chwili najważniejsze). Tak, życie toczy się dalej, nie patrząc na to, co zostawia się za sobą i co ma się przed oczami. 

Mogę z całą pewnością powiedzieć, że dzisiaj zrealizowałam kilka moich noworocznych postanowień. Tzn. z uśmiechem wzięłam to, co dawał mi dzień, nie bałam się nowego wyzwania, byłam odważna, a także powróciłam do spaceru (dzisiaj tylko 10 minutowy, bo nie ta kondycja, jak kilka tygodni temu, jednak od czegoś trzeba zacząć). Coś czuję, że to nie koniec, a początek czegoś nowego.

a tak mój kociak patrzył na mnie, przed moim wyjazdem
Do teraz duma mnie rozsadza, uśmiech nie schodzi z twarzy, cieszę się jak dziecko. Może, dla niektórych to nie będzie wielki wyczyn, a dla mnie jest to, coś wyjątkowego, jakbym zdobyła jakiś wielki szczyt. (i to jaki szczyt - szczyt moich umiejętności i determinacji życiowej). To, co dzisiaj zdobyłam zaplanowałam już kilka dni temu. Wiedziałam, że jak coś postanowię to, i to zrealizuję, pomimo Jej próśb, żebym zmieniła zdanie, pomimo jej strachu i obaw. Dla mnie nie było innej opcji. W południe spakowałam i schowałam do bagażnika to, co było mi potrzebne - najważniejsze przedmioty, w których nie mogło zabraknąć mapy - bez niej ani rusz, to moja jedyna nawigacja (przydała się tylko raz) i ruszyłam w drogę, zahaczając o jedno, bardzo szczególne dla mnie miejsce - poprosiłam, żeby czuwał. I to zrobił - bo przez całą drogę świeciło słońce, bo były pustki na drodze i szczęśliwie dojechałam do wyznaczonego punktu. Dzisiaj SAMA przyjechałam do Bydgoszczy, pokonując około 130 km. Nie zabrałam się z koleżanką, jako pasażer, nie pojechałam autobusem, nie prosiłam nikogo o pomoc, a pojechałam swoim samochodem, z punktu A do punktu B. Dla mnie to jest wielki wyczyn, ponieważ od 3 lat (kiedy mam prawo jazdy) jeździłam koło tzw. komina - z domu do miasta, do Niego, do rodziny, która mieszka od Nas tylko kilka kilometrów. Przez ten okres nie wybierałam się dalej, bo nie było powodów, bo strach przezwyciężył, bo ktoś inny kierował. Dzisiaj był mój dzień. Z determinacją jechałam, uśmiechając się do siebie i słuchając ulubionej stacji. Zrobione były tylko dwie przerwy - jedna na tankowanie, a druga na wyprostowanie nóg. Była jedna mała pomyłka ulic, w której pomogła mi moja mapa. Reszta drogi przebiegła bez komplikacji. Nawet spalanie wyszło małe.

chwilowy odpoczynek :)
Wiem jedno, że to nie jest moja pierwsza i ostatnia podróż. Dzisiaj zaczęło się coś ważnego. Dzisiaj uwierzyłam w swoje umiejętności i siły. Ponownie uwierzyłam w siebie.

jest i moja nawigacja
do celu już niedaleko.
Kiedy dojechałam do celu było jakoś inaczej. Inaczej dla mnie. Inaczej we mnie. Chciałabym, żeby te uczucie pozostało na długo.


****************************************************************************
"Tam, gdzie Ty" Jodi Picoult*

2 komentarze:

  1. Noooo, i tak trzymaj!!!! Teraz to już będzie z górki :))

    Piękna podróż, odważna...piękne zdjęcia , no i Ty piękna jesteś
    Miło, bardzo :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcę i muszę być silna i odważna, dlatego tak ważne są dla mnie, moje postanowienia i ich realizacja - to jest taki mój start, krok do przodu.

      Dziękuję za miłe słowa.

      Serdecznie Pozdrawiam :* :* :)

      Usuń