Ostatnio potrzebowałam chwili ciszy i spokoju. Wiem również, że przez najbliższy miesiąc będę nadal tego potrzebować by uspokoić siebie, swoje emocje, swoje myśli, żeby nabrać dystansu.
Wypracowałam swój własny sposób. Od zawsze woda mnie uspokajała. Uwielbiam patrzeć na fale, na trawę, która rośnie i pod wpływem wiatru kołyszą się, jak wydają ciche dźwięki. Uwielbiam wsłuchiwać się w żabi śpiew. Kiedy byłam młodsza i okna mojego pokoju wychodziły w kierunku wody to każdego wieczoru słyszałam ich rechot. Ich koncert usypiał mnie.
Jak pierwszy raz wyjechałam na studia to właśnie najbardziej tęskniłam za ich śpiewem. Każdej nocy tęsknie patrzyłam przez okno, próbowałam w dźwiękach wieczornego miasta znaleźć choć jeden ton ich rechotu.
Od dwóch dni dźwięk ten budzi mnie. Kiedy pojawiło się słońce i zrobiło się bardzo ciepło to żaby od samego dnia dają swój koncert.
Wczoraj nawet udało mi się uwiecznić ich koncert, ponieważ wygrzewały się w pełnym słońcu.
Wczoraj i dziś woda bardzo mnie wyciszyła.
A zadumie nad wodą towarzyszył mi Sierściuch. I także on poddał się błogiemu lenistwu.
zdjęcia cudowne! Posyłam moc bo trudne dni wyczuwam .....
OdpowiedzUsuńDziękuję Bardzo :*
UsuńOj w takiej wodzie teraz to się dzieje... rech rech:-)
OdpowiedzUsuńTak i to dużo, a zwłaszcza dobrze słychać :)
UsuńBo woda koi. I nie tylko. W końcu kropla drąży skałę...
OdpowiedzUsuńWoda mnie uspokaja :)
UsuńWypatrywanie żab w wodzie kojarzy mi sie dzieciństwem.
OdpowiedzUsuńPokoju w sercu dla Ciebie...
Dziękuję Bardzo :* Rechot żab przywołują wspomnienia z dzieciństwa:)
Usuń