wtorek, 1 października 2013

Nie tak miało być.

Dzisiejszego dnia mam dość po same dziurki w nosie. Nie tak sobie go wyobrażałam. Nie taki chciałam scenariusz.

Sama nie wiem czego oczekiwałam. Na pewno nie kwiatów, dobrych słów i uścisków. Chciałam tylko, żeby było dobrze, że będzie można posiedzieć i porozmawiać. 

Jak było?
Było fatalnie.

Początek może i był fajny. Jednak z kolejnymi minutami dzień zamieniał się w koszmar. 

Niedogadanie się z dziewczynami co do podziału na mniejsze podgrupy. Ich złość na mnie i moja coraz większa złość na wszystko. Okienko, które przesiedziałam sama, czytając książkę i separując się od innych. 
Może to była moja wina, że sama nie chciałam z nimi rozmawiać. Wyczuć było można pogłębiający się mur między naszymi relacjami.

Mam nadzieję, że to się zmieni, że ja się zmienię.

Jeżeli ktoś był dobrym obserwatorem mógł zauważyć moje trzęsące się ręce, obgryzione paznokcie, uciekający wzrok, smutne oczy i nikły uśmiech na twarzy.

Potem ćwiczenia z nową wykładowczynią i temat rodziny. Najbardziej dobiło mnie to, jak jedna z dziewczyn zaczęła temat odejścia jednego członka rodziny. Mówiła ogólnie, nie o jakimś przypadku. Rozwinięcie tematu wykładowczyni, że inaczej odejście przeżywa żona, inaczej dzieci. I tego nie wytrzymałam. Oczy zaszły mi mgłą. Nie chciałam, żeby dziewczyny zauważyły łez i bałam się, że mogę się rozryczeć, dlatego jak najszybciej przeprosiłam i wyszłam z sali. Musiałam ochłonąć. Nie płakałam. Zamknęłam oczy i uspokajałam się. Kiedy za mną przyszła znajoma, zobaczyć co się ze mną dzieje byłam trochę wdzięczna i trochę na nią zła. Kiedy mnie przytuliła stałam jak kłoda, nie potrafiłam odwzajemnić uścisku. Natomiast jak weszłam do sali to widziałam ten ich wzrok skierowany na mnie, ich współczujący wzrok. Nie myślałam, że coś takiego mi się przytrafi.

Nie ogarniam tego co się dzieje wokół. Wiem, że żyję, istnieję ale czuję się tak jakby we mnie było tylko samo ciało, kłoda, zimna kłoda bez serca i chęci powrócenia na właściwy tor. Czuję się tak jakby moja dusza a przede wszystkim myśli były skierowane, gdzie indziej, jakby to wisiało na de mną a nie było we mnie.

Po dzisiejszym dniu wiem, że nie byłam wystarczająco przygotowana na powrót na uczelnie, na powrót do ludzi. Za mocno mnie to wszystko przytłoczyło. Zrozumiałam również, że jestem bardzo labilna emocjonalnie - od rozmowy i uśmiechu do złości, agresji i wycofania się i to dzieje się w zaledwie kilka sekund.

Żeby przeżyć resztę dnia, nie zamknięta w czterech ścianach postanowiłam wrócić do domu. Wszystkie emocje, w kolejnych przebytych kilometrach uspakajały się i kiedy przekroczyłam próg domu wszystko nagle opadło i nie miałam sił na nic.

Coraz bardziej myślę o profesjonalnej pomocy, bo czuję, że sama nie dam sobie rady z tym uporać. To wszystko przekracza moje możliwości.

2 komentarze:

  1. myślę, ze z tą profesjonalną pomocą to bardzo dobry pomysł....przeżywasz katusze i nie poradzisz sobie sama....

    OdpowiedzUsuń
  2. Chcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na ( +2348104102662 ), w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.

    OdpowiedzUsuń