sobota, 1 czerwca 2013

Wiara?

Czy istnieje Bóg? Czy istnieje inne życie po za śmiercią? Gdzie wędruje dusza? Czy osobie będącej w śpiączce coś się śni? Ale przede wszystkim czy Bóg jest i jaki jest, dobry, czy zły?

Od kilkunastu dni zastanawiam się nad tymi wszystkimi pytaniami i na żadne nie mam konkretnej odpowiedzi.

Jeszcze tak niedawno byłam osobą bardzo wierzącą. Wierzyłam w Boga i w jego otoczkę. Chodziłam niemal co tydzień do kościoła. Modliłam się.

A teraz?

Teraz już nic nie wiem. Moja wiara jest na skraju wytrzymania. Moja wiara jest tak cienka i tak maleńka, że obawiam się, że w każdej chwili może już jej nie być.

Kiedyś wierzyłam, że Bóg jest dobry, że ludzi wynagradza dobrem, a za zło karze. Wierzyłam, że Bóg może wybaczyć. Wierzyłam, że Bóg nie może karać ludzi dobrych, wspaniałomyślnych; ludzi, którzy w każdej chwili potrafią wyciągnąć pomocną dłoń; ludzi, którzy kochają swoich bliskich i którzy nie dacą zrobić krzywdy swoim bliskim.

Teraz już w to nie wierzę.

Nie mogę pojąć, jak Bóg mógł wystawić człowieka na taką próbę. Człowieka, który nie zawinił, który nie pił, nie bił. Człowieka, który Bardzo Kochał swoją rodzinę. Człowieka, który ciężko pracował. Człowieka, który pomagał innym. Człowieka, który był bardzo silny. Człowieka, który jest najważniejszą osobą w moim życiu.

Nie rozumiem za co, po co i co chce tym wszystkim osiągnąć. Nie rozumiem tego co się aktualnie dzieje w moim życiu. Gubię się. Rozbijam się na małe kawałki.

Nie rozumiem jak mała infekcja w organizmie mogła tak go spustoszyć, doprowadzić do tak ciężkiego stanu, krytycznego stanu, gdzie potrzebne są wszelkie maszyny do podtrzymania życia. Chyba nigdy tego nie zrozumiem.

Brakuje mi Go. Brakuje mi jego uśmiechu, głosu, zapachu, osobowości. Brakuje mi Jego spojrzenia, oczu. Brakuje mi Jego siły. Brakuje mi tego Człowieka. Brakuje mi wszystkiego. A najbardziej odczuwam brak Jego wielkiej do Nas MIŁOŚCI.

2 komentarze:

  1. Ja nie wierzę. Przestałem albo nigdy nie wierzyłem. Nie o mnie jednak chodzi. Jan Kochanowski napisał w jednym z trenów bardzo uniwersalną prawdę, w pułapkę której i Ty wpadłaś: człowiek, kiedy mu się nie wiedzie, za wszelkie zło obwinia Boga, a kiedy wszystko mu się układa i jest szczęśliwy - zapomina, że On istnieje i może mieć na to szczęście wpływ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i masz rację, że wpadłam pułapkę o której piszesz, ale zastanawiając się nad sobą stwierdzam, że tak naprawdę do końca nie byłam osobą wierzącą, pomimo iż pochodzę z wierzącej rodziny, ale nie o to tu chodzi. Nigdy nie zapominałam o Bogu, zwłaszcza wtedy, kiedy wszystko szło dobrze oraz w sytuacjach dla mnie ciężkich, bo myślałam, że tak miało być. Jednak obecnie inaczej już patrzę, inaczej spostrzegam, inaczej myślę i dlatego nie umiem zaakceptować pewnych rzeczy.

      Usuń