wtorek, 11 lutego 2014

Brak dostępnu do internetu, żywioł i koniec sesji :)

Odcięta od kilku dni od internetu. Czułam się jak bez ręki. Zrozumiałam, że jestem (można rzec) uzależniona od internetu. Tak, z ręką na sercu przyznaję się do tego. Żeby całkowicie nie być w tyle z blogiem, z innymi osobami, żeby mieć jakiś kontakt włączyłam internet w telefonie. No tak strony chodzą, facebook także, maile odczytuje, przeglądam blogi, tylko że nie mam połączenia do swojego świata, a także nie mogę zostawiać swojej cząstki na innych blogach (nie mogę komentować).

Dzisiaj pogoda jest paskudna, a przez kilka dni słoneczko kusiło swym pięknem do wyjścia poza mury pokoju. Dzisiaj koniec sesji. Ostatni egzamin, który uświadomił mi, że pomimo spędzenia czasu nad notatkami, nauką to i tak Twoja ocena zależy od szczęścia, od pytań, które dostajesz i dobrej woli wykładowcy. Nawet jeżeli zarywasz noc, nie możesz spać, denerwujesz się to i tak możesz nie zaliczyć, bo nie te pytania, bo w dziwaczny sposób sformułowane, bo zły humor. Zawsze znajdzie się jakieś wytłumaczenie, dlatego zrozumiałam, że nie warto się denerwować, stresować, zawalać nocy. Lepiej myśleć pozytywnie, iść z uśmiechem na twarzy i napisać to, co wiesz, a nóż widelec uda się. Pomimo, że w grupie uważana jestem za kujonkę, która ślęczy całe dnie i noce nad notatkami, która ma praktycznie same bardzo dobre noty, to prawda jest inna. Nie zawalam nocy, czytam kilka razy dziennie, ponieważ większość pamiętam z zajęć, bo jestem wzrokowcem i myślę pozytywnie, wierzę w siebie i staram się nie martwić. Bo świat Ci się nie zawali, jeżeli nie dostaniesz piątki. W życiu spotykają nas różne sytuacje. W czerwcu, kiedy dziewczyny pisały ostatni egzamin, mi świat naprawdę się zawalił. W tym samym czasie załatwiałam sprawy ze szpitalem, urzędami i zakładem pogrzebowym, żeby On mógł wrócić do domu, żebyśmy te ostatnie chwile z Nim spędzili i mogli się jakoś pożegnać. Dlatego teraz wiem więcej. Dlatego nie spinam się. Pomimo, że walczyliśmy o Niego, to w tym samym czasie zdawałam sesję i się udało. Dałam radę. Stałam się mocniejsza i wiem, że mogę teraz wszystko.

Teraz potrafię o tym wszystkim mówić, co się wtedy wydarzyło, jak to przeżyłam, pomimo bólu i pustki. Wiem, że jeżeli ktoś o to zapyta ja się nie załamię, bo mam swojego Anioła Stróża.

Obecnie jestem w supernowej, supernowoczesnej bibliotece, która posiada łącze internetowe i mogę pouzupełniać swoje zaległości. Siedzę na wygodnej kanapie z widokiem na panoramę miasta i rozmyślam, pozwalam swoim myślom wyjść na światło dzienne.

Patrzę na pustą, białą stronę. Zmuszam się do napisania parę zdań, do rozpoczęcia pracy, z którą mam poważne zaległości. Za kilka miesięcy powinnam się obronić, a ja z pracą jestem daleko w lesie. Nie mam serca, ani wolnych myśli, żeby skupić się na pisaniu. Wiem, że potrafię, tylko brakuje mi mobilizacji. 

Poproszona kilka dni temu, żeby po każdym konkursie fotograficznym powiedzieć kilka słów o swoim zdjęciu, napisać co ja widzę i co chciałam tą określoną fotografią opowiedzieć. Z opóźnieniem, czynię swoją powinność:


Tematem był żywioł, który nas opisuje. Zdjęcie te zrobione zostało w poniedziałek, wcześnie rano, kiedy słońce wychodziło za chmur. W powietrzu czuć było jeszcze mgłę. Wyjrzałam przez okno i zauważyłam, że obok kamienicy usiadł sobie gołąb. Nie myśląc wiele zrobiłam zdjęcie. Kilka godzin później Mroczny podał temat zadania i od razu w głowie miałam te zdjęcie. Czułam, że wpasuje się w zadanie i idealnie opisuje mnie. Zdjęcie te to Ja, która roznosi światło, ale z za rogu czai się mrok i czarne chmury przysłaniają piękno dnia. Ptak symbolizuje wolność, a także ostoję, delikatność. Natężenie mgły i budzący się dzień to Ja, która wraca do świata żywych i uczy się na nowo rozpoznawać piękno dnia w najmniejszym szczególe. Gołąb również jest symbolem pokoju i wierności, a Ja jestem wierna rodzinie, miłości i swojej ideologi. Gołąb symbolizuje również dobre wieści, które również przekazuje. Jestem tą osobą, która wie co, kiedy i w jaki sposób się stało. Jeżeli ktoś zapyta o jakąś czynność, która wydarzyła się kilkanaście dni temu, to z zamkniętymi oczami precyzyjnie opowiem. Jestem indywidualnością i jestem sobą, pomimo że na swej drodze napotykam na trudności to się nie poddaję i brnę dalej. A niebo. Ja niebo po prostu kocham. Moim marzeniem jest, żeby polecieć wysoko do słońca, dotknąć chmur i być blisko Niego. Budynki, które widać to jest moja twarda strona, gdzie ociężale stąpam po ziemi. Zdjęcie te charakteryzuje moją siłę, delikatność, wolność, chęć życia, ciepło, romantyzm i nieposkromioną miłość do nieba i słońca.

10 komentarzy:

  1. No i w końcu nie wiem....pozdawałaś te egzaminy?
    A zdjęcie z Twoja interpretacją wygląda zupełnie inaczej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj miałam ostatni egzamin (wynik będzie dopiero w czwartek ), a resztę mam do przodu :)

      Usuń
  2. Zgadzam się z Julią całkowicie. Interpretacja nadaje temu zdjęciu zupełnie inny wymiar. Ciężary "twardej strony życia" - pokazane jakże obrazowo.

    Ps. Przyznaję się bez bicia, że tego nie doczytałam, więc pozwalam sobie na pytanie: a co studiujesz? I dobrze rozumiem, że to już 'ostatnia prosta'?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ostatnia prosta, ostatnie (niecałe) pół roku nauki, a studiuję pedagogikę opiekuńczą :)

      Usuń
  3. Wyjaśnienie odautorskie zawsze pomaga w zrozumieniu. Człowieka przede wszystkim. Po sesji to już dobrze jest.
    A czy jakoś można pomóc Ci w mobilizowaniu się? (Za Ciebie nikt tego nie zrobi, ale jakoś pomóc to może możemy...?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Za mnie nikt tego nie napiszę i nie mam konkretnego pomysłu na mobilizację. Jedyni co mi przychodzi do głowy to zbliżające się terminy :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Ciepłe, delikatne kolory bardzo dobrze oddają Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Marto, ja też jestem zdania, że z interpretacją zupełnie inaczej obiera się to zdjęcie...moim skromnym zdaniem ten element, czyli opis powinien być wprowadzony do konkursu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się tak wydaje, że lepiej byłoby z opisem, ale jak brzmi motto (za)fotografowanych: „Staraj się pokazać to czego bez ciebie, nikt by nie zobaczył” i chyba tego się najbardziej trzymam :*
      Pozdrawiam :)

      Usuń