środa, 12 lutego 2014

Cztery światy

Jedna piosenka, jedna rozmowa, jedno zdanie, jedna książka wywołuje wszystko to, co starannie próbowałeś poupychać w najdalszych zakątkach swojej duszy; rozdrapuje jeszcze niezabliźnione rany i wszystko zasłania swymi czarnymi chmurami, zasłania piękno dnia i próbuje człowieka załamać, zgnieść i wypluć z otchłani czarnej rozpaczy.

Od paru dni zastanawiam się, dlaczego zaprzestałam piec, dlaczego porzuciłam swoją pasję i nie mogę odważyć się, żeby ponownie stanąć za ladą, za piekarnikiem i mieszać ze sobą wszystkie składniki, wszystkie pasujące do siebie elementy? Nie potrafię, jednoznacznie odpowiedzieć na dręczone mnie pytanie. Nie umiem, nie chce. Boje się przyznać sama przed sobą, że to już nie to samo, co kiedyś, że nie wkładam wystarczająco dużo serca, że spod moich rąk nie wychodzi to, z czego byłabym dumna i cieszyła się jak dziecko; bądź, że nie ma tej osoby, która by mnie motywowała do działania i z chęcią wszystko kosztowała. Pamiętam, że miałam pewien okres bezczynności, że kuchnia mnie odciągała, że nie potrafiłam spojrzeć na narzędzia kuchenne, że wywoływały we mnie ból. I coraz bardziej przekonuje się, że obecnie to samo dzieje się ze mną. Kiedyś potrafiłam z błyskiem w oku opowiadać o swoich planach, o swoim marzeniu, o swojej cukierni, nawet zaczęłam robić biznesplan, szukałam idealnego miejsca, budynku, w głowie widziałam obraz jak to ma wyglądać, teraz boje się tych planów, nie umiem marzyć, nie czuję gruntu pod nogami, dlatego po raz kolejny odsuwam to co było dla mnie ważne, w czym się realizowałam i co uwielbiałam.

Przez ostatnie tygodnie próbowałam zapomnieć, nie czuć, nie myśleć. Chciałam iść przed siebie, nie patrząc na to, co zostawiam, nie czuć się winna i nie mieć do siebie żalu. 

Dzisiaj wszystko powróciło za sprawą jednej książki. Nie będę się o niej rozpisywać, bo nie o to mi tu chodzi. Wspomnę jedynie, że była to opowieść Michelle Richmond "Rok we mgle". I wszystko powróciło ze zdwojoną siłą. Najbardziej odczuwam poczucie winy przede wszystkim do samej siebie. Bardzo łatwo komuś jest wybaczać, najtrudniej jest wybaczyć samemu sobie. Pomimo, że staramy się normalnie funkcjonować to nie jest to samo co było. Ja jestem inna, Oni (rodzina) są inni, wszystko się zmieniło. W głowie wszystko buzuje, wewnątrz toczy się walka, a na zewnątrz jest ostoja, spokój i pozory. 

Wielką kreską oddzielam swoje cztery światy. Świat w Bydgoszczy ze światem, który toczy się w domu oraz ze światem, który prowadzę tutaj na blogu.

Najbardziej utożsamiam się właśnie z tym światem, bo dzięki niemu funkcjonuje i myśli, które mogę tu wypisać nie zżerają mnie od środka. Piszę bo mi to pomaga. Piszę bo inaczej nie umiem i nie chcę, bo boję się poczuć gorzki smak wypowiedzianych na głos słów.

Świat z domu nie zna tego świata. Część światu z Bydgoszczy zna ten świat. Świat z Bydgoszczy i świat z domu są sobie obcy i pewnie nigdy nie połączą ze sobą nici porozumienia.

Rozdarta jestem między tymi trzema światami, do których dołącza ostatni ten najgorszy świat. Świat mojego umysłu. Przez niego jestem rozchwiana emocjonalnie, wstaje i upadam, śmieje się i płaczę.

"Może to jest jeden z powodów, dla których zajęłam się fotografią. Jeśli zdjęcie nie zostanie zmontowane, to wszystko, co się na nim pojawi, naprawdę tam jest. To wersja historii, której można zaufać, nawet jeśli ta historia widziana jest oczami jednej osoby. Mimo nieuniknionego elementu zniekształcenia, mimo różnic pomiędzy tym, co widzi oko, a co zapisał aparat, zdjęcie wciąż pozostaje dowodem, obrazem historii, uchwyconym na kliszy momentem, który jest bardziej wiarygodny od ludzkiej pamięci."

"Rok we mgle" Michelle Richmond

15 komentarzy:

  1. W jakimś sensie każdy chyba funkcjonuje w różnych "światach", choć nie zawsze są one oddzielone linią nie do przebycia. Nie zawsze też jest możliwe ich łączenie. Choć z drugiej strony człowiek nieraz chciałby, aby bliscy mu ludzie lubili się i szanowali, ja przynajmniej bym chciała. Ale jeśli w którymś z tych "światów" nie ma ludzi bliskich, to i potrzeby łączenia nie odczuwamy...

    Jestem przy Tobie myślami - straty bardzo bolą i długo bolą, zwłaszcza te z naszej perspektywy przedwczesne. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wsparcie.

      Te cztery światy składają się na jedną osobę, bez tych wszystkich elementów nie byłoby mnie, takiej jaką teraz jestem. Chciałabym, żeby te 'światy' poznały się nawzajem, tylko że nie zawsze wyjdzie to na dobre i może przez to chcę najbardziej ochronić siebie?

      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Bardzo dobrze wiem, co znaczy być innymi wersjami siebie w kilku różnych światach. Niestety, są granice nie do przekroczenia. Prawdziwe jest również to, że to w nas tkwi źródło, które te światy może połączyć. Czasami jednak tego nie chcemy, bo to dla NICH za dużo. I wiemy to, mimo że mówią o tym, kiedy zupełnie się tego nie spodziewamy. A czasami to lepsze rozwiązanie dla nas samych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M. jak zawsze masz całkowitą rację. Jak wiesz dużo do świata z Bydgoszczy przemycałam świat z domu, a także do domu świat z Bydgoszczy, tylko w pewnym momencie poczułam, że muszę ochronić nie tylko inne osoby, ale przede wszystkim ochronić część siebie i stałam się bardziej ostrożna, dlatego postawiłam niewidzialną dla oka kreskę, tudzież granicę nie do przekroczenia, bo nie zawsze ta 'druga' osoba chce wiedzieć wszystko o Nas, dlatego w człowieku pozostaje ta część, która jest znana tylko jemu i próbuję z całych sił ją ochronić, by poczuć że ma wszystko pod kontrolą. Czy to mu się uda? Czas pokarze.

      Pozdrawiam :*

      Usuń
  3. Kiedy są to światy odrębne....możesz sie schować w którymkolwiek z nich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak można, tylko trzeba uważać, żeby nie za bardzo wsiąknąć tylko w jeden świat ...
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. A nie sądzisz, że to porzucenie czegoś, co ci sprawiało radość i było Twoją pasję, jest jakąś formą ukarania siebie samej? Czujesz się winna i wymierzasz sobie pokutę...?
    Żaden ze mnie psycholog, po prostu byłam w podobnej sytuacji i w podobny sposób chciałam siebie ukarać...

    Świetne zdjęcie! Bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za zdjęcie dziękuję i cieszę się, że Ci się podoba.

      Do tej pory tak nie myślałam, czułam w środku, że to już nie to, może sama się oszukiwałam i podświadomie chciałam się ukarać i nie czuć z tego radości. Nie wiem. Muszę się głębiej nad tym zastanowić, tym bardziej dziękuję za słowa i cenną uwagę.

      Pozdrawiam :)

      Usuń
    2. Pomyśl, w moim nastawieniu do życia odkrycie tego było ważnym przełomem... :)

      Usuń
  5. ja nie potrafię nic mądrego napisać, więc tylko zaznaczam, że jestem i się do Ciebie uśmiecham :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja zaznaczam, że Cię widzę :)
      Dziękuję za obecność i Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. dobre słowa zostały już wyżej wypowiedziane, więc podpisuję się pod komentarzem Rudej :)

    Ściskam mocno i dobre myśli wysyłam :* :*

    "Życzę Ci dystansu.
    Niech nagle pojawi się w Tobie myśl,
    że to, co widzisz, jest w rzeczywistości
    całkiem inne, niż sądziłaś ".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamo Maminka Kochana Jesteś. Dziękuję za Twoją obecność, za słowa :)
      Pozdrawiam :* :*

      Usuń
  7. a ja nie znam twojej historii, trafilam tu nie dawno, ale wyczuwam cholernie wrazliwa i zagubiona czasteczke...:)
    baardzo serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam Cię Toyo :)
      Pomimo, że nie czytałaś mojej historii to idealnie mnie opisałaś pod każdym względem :) Cała Cząstka - z jednej strony wrażliwa, a z drugiej niestety bardzo zagubiona ...

      Pozdrawiam :):*

      Usuń